Legia zwycięża, Pogoń trzecia
To było wielkie piłkarskie święto. Na plaży w Kołobrzegu zebrali się najlepsi polscy futboliści sprzed kilku lat, by zagrać w pierwszym tego typu towarzyskim turnieju beach ball-a organizowanym przez Centrum Promocji i Informacji Turystycznej właśnie w Kołobrzegu oraz Dariusza Gęsiora i Grzegorza Lewandowskiego.
Na specjalnie przygotowanym boisku do gry oraz trybunach działo się wiele. Były sporo zaciętych pojedynków, filmowych goli, ale także nie mniej zabawnych kiksów w wykonaniu zarówno zawodowców z murawy jak i amatorów. Ci pierwsi w ogromnej liczbie po raz pierwszy mieli okazję sprawdzić swoje umiejętności na piasku: Pierwszy raz gram w ten rodzaj piłki nożnej i muszę powiedzieć, że jest to zupełnie coś innego. Łatwo na pewno nie jest - komentował po pierwszym swoim meczu w turnieju Maciej Stolarczyk reprezentujący barwy Pogoni Szczecin. Również swoje pierwsze piłkarskie kroki na piasku stawiali choćby Radosław Gilewicz, wielokrotny mistrz ligi austriackiej w barwach drużyny z Wiednia, czy Mariusz Śrutwa, który komplementował turniej: Super zorganizowane zawody. Najważniejsze, że kibice dopisali, pogoda też, jest idealnie bo nie pada, nie ma też wielkich upałów. Jakby było 30 stopni, nikt by się nie cieszył, na piasku trzeba się przecież napracować.
Mimo wyjątkowo przyjaznej atmosfery na boisku i poza nim, w meczach o wyższą stawkę, szczególnie w niedzielę nie brakowało wielkiego zaangażowania, a nawet nerwów. Do grona najbardziej zadziornych zaliczyć można było Piotra Mosóra z Legii Champions czy Jarosława Chwastka z Pogoni.
Ten ostatni nie bał się twardych starć w bezpośrednim kontakcie z rywalem w czasie meczów, a kilkakrotnie głośno spierał się z arbitrami w walce o korzyści dla swojej drużyny. Zastrzeżenia do pracy sędziów miał też wspomniany Gilewicz (Ruch Chorzów), ale jak przystało na tego typu imprezę z dużym przymróżeniem oka: W przegranym meczu z Legią sędzia nie podyktował ewidentnych dwóch rzutów karnych dla nas, więc zgłaszamy dziś wieczorem protest o powtórzenie spotkania i wyciągnięcie konsekwencji wobec arbitra. Jak nietrudno zgadnąć wszelkie zażalenia wyjaśnione zostały tego samego dnia na spotkaniach towarzyskich przyjaciół z boiska. Już w sobotę doszło do kilku arcyciekawych spotkań w obydwu grupach. W pierwszej rywalizowały ekipy Gwiazd I, Ruchu Chorzów, Legii Champions oraz Koszalina, a w drugiej Gwiazd II, Pogoni Szczecin, Lecha Poznań i Kołobrzegu. Najlepiej z przedstawicieli naszego regionu wypadli piłkarze ‘Potowców’, którzy mając na koncie jedną porażkę oraz zwycięstwo czekać musieli na decydujący pojedynek w niedzielę z teoretycznie nieco słabszym Kołobrzegiem. Gospodarze polegli w dwóch meczach i to ze sporą stratą goli, 0:4 z Lechem i 2:4 z zespołem Gwiazd II. Koszalin z kolei wygrał jedno sobotnie spotkanie, ale tylko w rzutach karnych co dało im dwa a nie jak w przypadku zwycięstwa w regulaminowym czasie gry trzy oczka. W ich grupie sprawa awansu była bardziej skomplikowana, chociaż faworytem wydawały się solidnie wyglądające ekipy Legii oraz Ruchu. Legia wygrała obydwa mecze, Ruch, Gwiazdy I oraz Koszalin po jednym, zatem wszystko miało wyjaśnić się w następny dzień. Tak jak można było się spodziewać kropkę nad ‘i’ w niedzielę postawiły drużyny Ruchu ogrywając Koszalin oraz Pogoni i Lecha w drugiej grupie. Czołową czwórkę dopełniła oczywiście Legia, choć przegrała ostatni swój grupowy bój z Gwiazdami I 2:3. Mecz ten był chyba najlepszym piłkarsko i najciekawszym widowiskiem w całym turnieju. Nic w tym dziwnego, na boisku po stronie championów zobaczyliśmy chociażby Roberta Moiduszewskiego, Jacka Zielińskiego, Jerzego Podbrożnego, Cezarego Kucharskiego, w czarnych trykotach gwiazd za to między innymi Macieja Szczęsnego, Dariusza Gęsiora (który zagrał w zawodach w kilku drużynach), Tomasza Hajto czy Igora Gołaszewskiego. W przerwie przed spotkaniami półfinałowymi rozegrano mecz poza turniejem pomiędzy piłkarską mieszanką gwiazd z niemal wszystkich ekip oraz reprezentantami kołobrzeskiego magistratu z prezydentem miasta na czele. Zabawy było co nie miara, urzędnicy ustępowali przecież umiejętnościami swoim rywalom, ale nie ambicją. Mimo walki do końca o każdy centymetr boiska, nieznacznie wygrali zawodowcy. Półfinały zapowiadały się niezwykle interesująco. W szranki stanęły ekipy Pogoni i Legii oraz Lecha i Ruchu. W meczu szczecinian z championami rywalizacja była bardzo wyrównana w pierwszej połowie, po której wynik był remisowy 1:1. W drugiej odsłonie swoją wyższość pokazali jednak zawodnicy Legii, którzy zaimponowali celnością, a zatem filmowymi bramkami autorstwa Marka Jóźwiaka z dystansu w samo okienko bramki strzeżonej przez Przemysława Norko oraz Cezarego Kucharskiego z efektownego półobrotu. Dla Pogoni trafił jeden z najlepszych piłkarzy swojej drużyny w turnieju - Sławomir Rafałowicz. W drugim półfinale o sobie przypomniał jeden z najlepszych napastników w historii polskiej Ekstraklasy - Mariusz Śrutwa, który ustrzelił hat-tricka, dzięki czemu jego zespół pokonał Lecha 4:3. Skutecznością błysnął także inny piłkarz-legenda swojego klubu - Piotr Reiss trafiając do siatki rywali dwukrotnie. W meczu o 3 miejsce spotkać musiały się zatem po raz drugi w zawodach zespoły Pogoni i poznańskiego Lecha. Wszędzie wkrada się ta odwieczna rywalizacja obydwu klubów, tutaj także będzie - mówił Maciej Stolarczyk, jak się okazało strzelec dwóch pięknych goli w spotkaniu o brąz. Pogoń, mimo, że grała chyba najmniej liczebnym składem spośród wszystkich ekip turnieju, zagrała świetny mecz i pokonała poznaniaków 3:1. Lech swoje okazje miał, szczególnie groźny był Reiss, Paweł Wojtala czy Arkadiusz Bąk, ale bardzo dobrze na swoim posterunku sprawował się Norko. W wielkim finale Legia pokonała chorzowski Ruch i zasłużenie sięgnęła po zwycięstwo w całym turnieju. Jak zapewniał spiker zawodów, za rok prawdopodobnie gwiazdy znów spotkają się na kołobrzeskiej plaży, ku uciesze kibiców kopanej. Z pewnością wielu z nich po raz pierwszy miało okazję oglądać swoich idoli sprzed lat w tak ciekawych okolicznościach.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|