Po pięknym meczu mistrzynie górą
To było znakomite widowisko. Mecz na szczycie I ligi kobiet SALPS pomiędzy aktualnymi mistrzyniami UKS18-MJC a młodym zespołem RSMS-u Police mógł zaspokoić nawet najbardziej wybredne siatkarskie gusta.
Obydwa zespoły zagrały w silnych zestawieniach, chociaż w składzie gospodyń zabrakło podstawowej środkowej, a po drugiej stronie siatki trener Piasecki dokonywał niemałych roszad w trakcie spotkania. Na uwagę zasługuje jednak fakt, że policzanki przystąpiły do meczu z długą ławką rezerwowych, a co ważniejsze z zawodniczkami, które niedawno zakończyły debiutancki sezon w II lidze. Nic, więc dziwnego, że kilkunastoosobowa widownia przecierała oczy ze zdumienia, gdy od początku to RSMS nadawał ton wydarzeniom na parkiecie. Już rozgrzewka pokazała jak duże możliwości drzemią przede wszystkim w zagrywce młodych siatkarek. Właśnie dzięki skuteczności w tym elemencie i przy słabym odbiorze MJC, przyjezdne szybko wyszły na kilkupunktowe prowadzenie. Przy stanie 3:9 stało się jasne, że mecz może być arcyciekawy i długi. Policzanki nie tylko dobrze spisywały się w polu zagrywki, ale również w obronie i nieźle w ataku, konstruując naprawdę ciekawe akcje zarówno na skrzydłach jak i środku, gdzie grała najwyższa na boisku zawodniczka. Po stronie mistrzyń brakowało bloku, przyjęcia, a co za tym idzie rozegrania. Najbardziej rzucały się jednak w oczy błędy w ustawieniu i ocenie boiskowej sytuacji, gdy rywalki raz po raz udanie kiwały w pusty środek pola MJC. Gospodynie tylko momentami przypominały siebie, ale to zbyt mało na dobrze dysponowanego przeciwnika. Pierwszy set zakończył się przy stanie 17:25. W drugi zawodniczki z Hożej obiecały sobie wejść w znacznie lepszym stylu i tak też się stało. Pierwsze minuty to gra punkt za punkt już tylko z minimalną przewagą RSMS. Wydawało się, że przełomowym momentem było wyjście na pierwsze w meczu prowadzenie MJC 8:7. Przyjezdne łatwo jednak skóry nie sprzedały i prędko odrobiły nieznaczną stratę znów wykorzystując błędy po drugiej stronie siatki. Gospodynie w dalszym ciągu mało dokładnie odbierały i z trudem kończyły swoje akcje. Podopieczne Leszka Piaseckiego za to bardzo dobrze broniły i wyprowadzały zazwyczaj skuteczne kontry. Ciekawie było w samej końcówce, kiedy przewaga gości sięgała najwyżej dwóch oczek. Ostatnie zdobył RSMS atakiem po skosie, po którym piłka dotknęła najpierw parkiet, a dopiero później ręce nieco spóźnionej libero gospodyń. Partia zakończyła się wynikiem 23:25. Widmo porażki zaglądało mistrzyniom w oczy coraz głębiej, ale nawet z takich tarapatów doświadczone siatkarki MJC mogły przecież wybrnąć. Z mocnym postanowieniem poprawy gospodynie w zupełnie nowej formie przystąpiły do odrabiania strat. Pierwsze minuty zdecydowanie należały właśnie do nich. W końcu zagrywka była mocniejsza i trudniejsza, co powoli dawało przewagę nie tylko faktyczną, ale także psychologiczną nad słabiej przyjmującymi rywalkami. Blokujące i atakujące również wzięły się ostro do pracy. Świetnie na prawym skrzydle poczynała sobie Magda Kuc, a na lewym Joanna Kolec. Swój wkład w lepszą postawę miała również rozgrywająca Ela Stefan, która na boisku pojawiła się w poprzedniej partii. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Wysokie prowadzenia, choćby 12:4, wprowadziły niezbędny w tym momencie spokój w szeregi MJC a nerwowość RSMS. Policzanki przestały być dokładne i przegrały do 12. Przebieg kolejnej odsłony spotkania był podobny, chociaż ciekawszy, bo do gry wróciły policzanki. Walka była dość wyrównana, ale odwrotnie jak w drugim secie, tym razem z przewagą gospodyń. Uskrzydlone zawodniczki MJC już nie pozwalały na wpadanie prostych piłek w środek pola, ani za kołnierz. Kilka oczek nad przeciwniczkami w końcowej fazie seta chwilowo uśpiło czujność mistrzyń, ale niczym groźnym nie skończyło się to dla nich. MJC wygrało do 21 po znakomitym ataku z drugiej piłki w pobliże linii bocznej autorstwa… rozgrywającej. Policzanki przegrały, zatem, bardzo ważnego seta mimo przynajmniej niezłej postawy całego zespołu, a przede wszystkim bloku obronnego z libero gości na czele. Tie-break rozpoczął się najlepiej dla widowiska jak tylko mógł. Najdłuższa w całym meczu, a zarazem niezwykle widowiskowa wymiana ciosów z obydwu stron zwiastowała wielkie emocje… ale skończyły się one właściwie w tej właśnie akcji, którą wygrało dość szczęśliwie MJC. Szczęśliwie, bo plasowaną piłkę po skosie niepotrzebnie blokowała środkowa z Polic, co zakończyło się jej zbiciem na siatkę po własnej stronie. Chociaż po chwili przyjezdne wyrównały, przegrana pierwsza akcja wyraźnie dała się we znaki i wpłynęła na dalsze losy seta, bardzo nieudanego w wykonaniu podopiecznych trenera Piaseckiego. RSMS tracąc kilka punktów do UKS18-MJC w pierwszej fazie partii (zmiana stron przy stanie 8:3) przestał wierzyć w sukces, co zakończyło się sromotną porażką do 5. Spotkanie zakończyło się zatem wygraną mistrzyń SALPS, ale tylko za dwa punkty. Wydaje się, że z przebiegu spotkania taki podział oczek był jak najbardziej sprawiedliwy, a młode policzanki pokazały, że w tym roku są niezwykle trudnym rywalem, który w swoim składzie posiada kilka ciekawych talentów. Po meczu szkoleniowiec RSMS gratulował wszystkim zawodniczkom MJC za piękną postawę i walkę o każda piłkę. Wszystkie wyniki kolejki oraz tabelę I ligi kobiet znajdziemy na stronie salps.szczecin.pl własne relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|