Kasta i basta!
Napięcie oraz emocje towarzyszące niedzielnemu spotkaniu nie bez przyczyny rosły z każdym dniem i każdą godziną. W końcu był to ostatni mecz sezonu, który dodatkowo miał zadecydować o awansie do A-klasy. Los chciał, że dwie najlepsze ekipy grupy 4, szczecińskiej B-klasy spotkały się w ostatniej kolejce. Jakże ważnej. Tylko zwycięstwo przed własną publicznością dawało nadzieję Olimpii. W przypadku remisu lub przegranej to rywal cieszyłby się z awansu. Mimo niesprzyjających warunków atmosferycznych - padający deszcz i temperatura w okolicach 12-13 stopni - na stadionie w Wierzbięcinie pojawiła się spora widownia. Oprócz 60-cio osobowej żywiołowej grupy fanów Kasty, można było dostrzec również piłkarzy nowogardzkiego Pomorzanina. W sumie trybuny gościły prawie trzysta osób, co na meczach B-klasy nie zdarza się często.
Mecz rozpoczęli od środka boiska Bartłomiej Wojtaszek i Sławomir Prętkowski - jak się później okazało, główni aktorzy widowiska. Trener Kasty - Tomasz Dutkowski - w wywiadzie udzielonym na kilka dni przed spotkaniem, nie chciał oczywiście zdradzać taktyki, ale wspomniał o dwóch poprzednich meczach, w których Kasta zdobywała bramki w pierwszych minutach spotkania. Czyżby scenariusz miał się powtórzyć? Można było odnieść takie wrażenie już w 2. minucie, kiedy to Marcin Chanuza celnie strzelił z 25 metrów i zmusił do wysiłku bramkarza gospodarzy - Kamila Bagińskiego. Pierwszy strzał i od razu rzut rożny, z którego jednak nie wynikło nic groźnego. Olimpia, w przeciwieństwie do poprzednich rywali szczecińskiej drużyny, nie dała się zepchnąć do obrony, co z pewnością ułatwiało jej boisko - obficie zmoczone przez kilkugodzinne opady deszczu. W 9. minucie groźnie strzelał z dystansu Ireneusz Kowalczyk, jednak czujny w bramce był Jacek Seheniewicz. Obronił strzał, za co otrzymał owację od szczecińskich fanów. Dwie minuty później ponownie pokazał się Kowalczyk. Wypuścił w uliczkę Adriana Nadzieję, ale podanie było zbyt mocne i pomocnik Olimpii grający z numerem 5 nie doszedł do piłki. Odpowiedź Kasty była natychmiastowa. Szybko rozegrana piłka trafiła do grającego na szpicy Sławomira Prętkowskiego. Ten zdecydował się na uderzenie z prawego narożnika pola karnego, jednak Bagiński pewnie obronił celny strzał. Kasta zaczęła uzyskiwać przewagę i w 13. minucie ponownie w polu karnym - tym razem z lewej strony - znalazł się Prętkowski. Wrzucił piłkę ponad dwoma obrońcami a wbiegający dynamicznie Marek Garncarek strzelił głową - piłka wylądowała na słupku bramki Bagińskiego. W 15. minucie kolejne podanie do Prętkowskiego, tym razem od Wojtaszka. Napastnik Kasty sprytnym strzałem głową chciał zaskoczyć Bagińskiego, ale jeszcze raz lepszy okazał się golkiper Olimpii, a odbitą przez niego piłkę wybili obrońcy. Kolejną okazję do interwencji bramkarz nowogardzkiej drużyny miał już w 18. minucie, kiedy to Sebastian Lis silnie strzelił z dystansu, jednak piłka znalazła się w rękawicach bezbłędnego do tej pory Bagińskiego. Olimpia nie potrafiła zdominować środka pola, co spowodowało, że obrońcy próbowali grać z pominięciem drugiej linii. Większość takich piłek padała łupem defensywy Kasty, w czym prym wiedli Patryk Kwaśniewski oraz niewysoki, ale niezwykle waleczny Krzysztof Wiśniewski. Olimpii udało się wreszcie skonstruować kilka akcji, w efekcie czego w 21. minucie Jarosław Kaczmarek zdołał dośrodkować w pole karne z prawego skrzydła - niestety wrzutka była zbyt głęboka i piłka przeleciała nad poprzeczką bramki Jacka Seheniewicza. Z kolei w 25. minucie z rzutu wolnego - również z prawej strony - zagrywał Daniel Kubski. Piłka padła łupem szczecińskiego bramkarza, a dodatkowo sędzia liniowy zasygnalizował pozycję spaloną. W kolejnej akcji Kasta rozegrała piłkę na lewej stronie, w pole karne wbiegł Krzysztof Białek, wrzucił piłkę na szósty metr, gdzie głową próbował ją sięgnąć Prętkowski. Niestety efektowny 'szczupak' nie przyniósł bramki gdyż napastnik gości nie sięgnął piłki. W 32. minucie Kamil Bagiński wznawiał grę rzutem od bramki. Tuż przed kopnięciem piłki przewrócił się i trącił piłkę. Bardzo szybko znalazł się przy niej Prętkowski i wbił ją do bramki przeciwnika. Sektor kibiców Kasty oszalał ze szczęścia, gdyż arbiter główny początkowo uznał gola, jednak po konsultacji ze swoim bocznym pomocnikiem cofnął swoją decyzję i nadal był wynik 0:0. Oczywiście taka decyzja - delikatnie mówiąc - nie została przyjęta ze zrozumieniem przez szczecińskich fanów. W 34. minucie na uderzenie z 20 metrów zdecydował się Bartłomiej Wojtaszek. Na linii lotu piłki ponownie znalazł się Prętkowski, trącił piłkę głową, jednak ta przeszła obok bramki. Obrońcy Olimpii zupełnie nie wyciągnęli wniosków z tej oraz z wcześniejszych akcji. Od początku spotkania ruchliwy napastnik Kasty nękał obrońców i bramkarza Olimpii i wreszcie dopiął swego. Dwie minuty później rzut wolny z okolicy 40. metra wykonywał Marcin Chanuza. Wstrzeloną w pole karne piłkę znów głową trącił Prętkowski. Zupełnie zmylony Bagiński nie zdążył prawidłowo zareagować na linii bramkowej i zespół ze Szczecina objął prowadzenie. Kibice Kasty jeszcze bardziej wzmogli doping dla swojej drużyny, a nowogardzianie rzucili się do odrabiania strat i najpierw w 40. minucie zza pola karnego strzelił Jarosław Kaczmarek - kilka metrów od bramki - a minutę później z rzutu wolnego strzelał Mariusz Stachowiak, lecz jego strzał obronił Seheniewicz. Przed przerwą mieliśmy jeszcze jedną próbę w wykonaniu Chanuzy, jednak jego strzał z dystansu minął bramkę. Przy tak grających obu drużynach, chyba tylko cud mógł jeszcze uratować zespół Olimpii przed pozostaniem na kolejny sezon w B-klasie.
W przerwie meczu ani trener Kaczmarek (Olimpia), ani trener Dutkowski nie zdecydowali się na zmiany. Drugą odsłonę rozpoczął zespół z Nowogardu, jednak to Kasta zdecydowanie zaatakowała jako pierwsza i w 48. minucie w dużym zamieszaniu w polu karnym Olimpii największym wyczuciem wykazał się Sławomir Prętkowski pakując piłkę do siatki obok bezradnego Bagińskiego. 2:0 i tylko resztki nadziei dla załamanych nowogardzian. Trzeba przyznać, że gospodarze podjęli próbę ratowania sytuacji, jednak goście pozwalali na naprawdę niewiele. Minutę po podwyższeniu wyniku doszło do bardzo nieprzyjemnej sytuacji. Walczący o górną piłkę Ireneusz Kowalczyk (Olimpia) i Krzysztof Wiśniewski (Kasta) zderzyli się głowami i obaj padli na murawę. Nastąpiła dłuższa przerwa w grze, gdyż obaj zawodnicy wymagali interwencji medycznej. O ile rozcięty łuk brwiowy wyeliminował z meczu pomocnika Olimpii - w 51. minucie zastąpił go grający z numerem 8 Konrad Solarski - o tyle rozbite czoło obrońcy Kasty zostało opatrzone na tyle dokładnie przez kierownika drużyny, że sędzia pozwolił Wiśniewskiemu na kontynuowanie gry. W 52. minucie na 22 metrze od bramki ręką zagrał Grzegorz Rolak i sędzia podyktował rzut wolny. Do piłki podszedł Daniel Kubski jednak jego strzał wywołał jedynie jęk zawodu wśród miejscowych kibiców. 54. minuta to znów szarża Prętkowskiego, a jego strzał Bagiński przeniósł nad poprzeczką. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Krzysztofa Białka obok słupka główkował Bartosz Wołek. W 57. minucie pierwszy poważny błąd popełniła obrona Kasty. Piłkę wzdłuż linii pola karnego zagrał Sebastian Lis. Podanie było za lekkie i niewiele brakowało, żeby piłkę przejął Konrad Solarski - miałby wówczas przed sobą jedynie bramkarza Kasty. W 59. minucie bardzo ładną akcję przeprowadzili lewą stroną szczecinianie. Wiśniewski idealnie podał wzdłuż linii bocznej do Prętkowskiego, ten rozejrzał się i odegrał na 16 metr do wbiegającego Wołka. Strzał pomocnika Kasty był niecelny, choć niewiele zabrakło do szczęścia. Kolejną groźną akcję oglądaliśmy po dwóch minutach, kiedy to Dariusz Stachowiak źle obliczył lot piłki wybitej przez obrońców Kasty. Futbolówka przeszła za plecy obrońcy, tam dopadł do niej Wojtaszek, zagrał w pole karne do Prętkowskiego lecz znów górą był Bagiński. W odpowiedzi strzelał Rafał Górecki - strzał prawego obrońcy był bardzo niecelny. W 64. minucie niewiele zabrakło Markowi Garncarkowi, który po wrzucie piłki z autu przez Marcina Chanuzę znalazł się tuż przed Bagińskim i technicznym strzałem przelobował bramkarza i ... bramkę. W kolejnej minucie pojedynku Olimpia skontrowała - przedarła się w pole karne a tam na strzał zdecydował się Mariusz Stachowiak. Silne, płaskie uderzenie nowogardzkiego napastnika obronił Jacek Seheniewicz. W 67. minucie trener Dutkowski dokonał pierwszej zmiany - za niezwykle widowiskowo i skutecznie grającego Sławomira Prętkowskiego pojawił się Piotr Pawlak. Po tej zmianie mieliśmy kilka minut walki w środku pola, w efekcie czego sędzia pokazał pierwszą żóltą kartkę. Obejrzał ją w 74. minucie grający z numerem 18 Jarosław Kaczmarek (Olimpia), który najpierw brzydko sfaulował Bartosza Wołka, a później w ostrych słowach skrytykował pracę arbitra. Rzut wolny wykonał Grzegorz Rolak, dokładnie zagrywając na głowę Patryka Kwaśniewskiego - strzał stopera Kasty obronił Bagiński. W 76. minucie Stachowiak strzelał z rzutu wolnego - piłkę na aut wybił Rolak. Odpowiedź Kasty była natychmiastowa. Wyprowadzający kontrę Wojtaszek zauważył dalekie wyjście z bramki Bagińskiego i z okolicy linii środkowej próbował przelobować bramkarza, ale uczynił to nieskutecznie. Kibice ze Szczecina rozpoczęli chóralne śpiewy na cześć swojej drużyny i to dodatkowo uskrzydliło grających piłkarzy Kasty, że Ci w kolejnej akcji postawili przysłowiową 'kropkę na i'. Koronkową akcję rozpoczął Grzegorz Rolak podaniem do Piotra Pawlaka, a ten odegrał piłkę do Marka Garncarka. Długowłosy prawoskrzydłowy huknął na bramkę, Bagiński odbił piłkę przed siebie, a dzieła dokończył Bartłomiej Wojtaszek wbijając głową piłkę do siatki. 3:0 dla Kasty. Sędzia ukarał strzelca bramki żółtą kartką za zdjęcie koszulki, a kibice rozpoczęli prawdziwe święto śpiewając i odpalając race. Boisko spowił gęsty dym i sędzia musiał na około minutę przerwać spotkanie. Z trybun popłynęło: 'JANEK - ZERO', co było wyrazem uznania dla bramkarza Kasty, który w siedmiu meczach rundy wiosennej nie wpuścił żadnej bramki! W 84. minucie pracowitego Garncarka zmienił jeszcze Maciej Jęsior, a piłkarze Kasty - jakby chcieli dobić Olimpię - nadal atakowali. Zaraz po wspomnianej zmianie z 30 metrów strzelał Wojtaszek - piłka znalazła się w rękawicach Bagińskiego. Dwie minuty przed końcem również Seheniewicz miał okazję wykazać się umiejętnościami broniąc strzał napastnika Olimpii. Mecz zakończyły dwie akcje Kasty, które również mogły zakończyć się golami. Najpierw w 89. minucie wyprowadzający kontrę Pawlak zagrał do Chanuzy - strzał pomocnika szczecińskiej drużyny poszybował nad bramką, a ostatnią akcję sezonu przeprowadził grający z obandażowaną głową Krzysztof Wiśniewski, który po minięciu Solarskiego i Góreckiego złożył się do strzału, jednak poślizgnął się na śliskiej murawie i Bagiński bez problemu złapał piłkę. Po tej akcji bardzo dobrze prowadzący zawody sędzia zagwizdał po raz ostatni i piłkarze Kasty rozpoczęli taniec radości, świętując wraz ze swoimi kibicami upragniony awans do A-klasy. Bez wątpienia wygrał zespół bardziej poukładany, który swoje akcje przeprowadzał z dużą wyobraźnią i polotem. Olimpia nie poradziła sobie z niezwykle szczelną obroną szczecinian i nie miała pomysłu na konstruowanie akcji ofensywnych. Granie długich piłek z pominięciem linii pomocy nie przyniosło pozytywnego efektu. Olimpii wypada życzyć utrzymania dobrej drużyny, kilku wzmocnień, owocnych treningów, no i powodzenia w przyszłym sezonie. Kasta - na razie świętująca osiągnięcie celu - na pewno będzie mocną ekipą w wyższej klasie rozgrywkowej i po wzmocnieniach - przede wszystkim w kwestiach organizacyjnych - może pokusić się o kolejny krok do przodu, czyli awans do ligi okręgowej. Ale to dopiero po futbolowych wakacjach.
�r�d�o: www.kastamajowe.xt.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: MilaRS |
|