Gol wart trzy punkty
Dziesiąte z rzędu zwycięstwo odniosła „maszewska lokomotywa”, jak już jest od pewnego czasu określany zespół Masovii. Podopieczni Marka Karmazyna mimo wielu przeciwności losu są nie do zatrzymania przez rywali już od dziesięciu z rzędu spotkań. Dziesiątą drużyną, która zeszła z boiska pokonana była Ina Ińsko, która w sobotę, mimo że zaprezentowała się bardzo dobrze, to jednak przegrała w Maszewie 0:1. Masovia do tego meczu przystąpiła dosyć poważnie osłabiona. W kadrze zabrakło m.in. pauzujących za żółte kartki defensywnych zawodników tj. Mazura i Kozakowskiego, z powodów osobistych w meczu tym mógł zagrać tylko pierwszą połowę Zwolak, zaś trzech innych zawodników wystąpiło na własną prośbę z nie zaleczonymi kontuzjami.
Mimo tylu przeciwności losu pierwsze pół godziny należało do gospodarzy, zaś goście skupili się jedynie na kontratakach. W 15 minucie pierwszą swoją okazję miał najlepszy strzelec Masovii - Młynarczyk, który widząc wysuniętego bramkarza Iny zdecydował się na techniczne uderzenie z 18 metrów, jednak golkiper z Ińska zdołał złapać piłkę. W 21 minucie po szybkiej akcji z narożnika pola karnego silnie uderzał Zwolak, jednak i tym razem bramkarz Iny zdołał przenieść piłkę nad poprzeczką. Dwie minuty później bezpośrednio z rzutu rożnego piłkę skierował do bramki Olszewski, jednak bramkarz Iny wybił ją nad bramką. Od 30 minuty spotkania role na boisku się odwróciły. To goście zaczęli częściej być w posiadaniu piłki i konstruować akcję ofensywne, zaś Masovia nastawiła się na grę z kontrataku. W 32 minucie pierwszą groźną sytuację stworzyła Ina, jednak Seniuk wygrał pojedynek sam na sam z napastnikiem rywali. W 39 minucie goście mieli najdogodniejszą okazję do zdobycia gola, kiedy to piłkę po dośrodkowaniu głową uderzał zawodnik z Ińska, a ta trafiła w słupek maszewskiej bramki. Jeszcze przed przerwą swoją okazję miał Zwolak, który przedarł się prawą stroną boiska jednak przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Iny.
Od początku drugiej połowy spotkania goście zdecydowanie zaatakowali i tylko dzięki doskonałej dyspozycji Radosława Seniuka Masovia zawdzięcza to, że nie straciła bramki. Niewykorzystane sytuacje zemściły się na Inie w 64 minucie meczu. Wówczas to maszewiacy wyprowadzili zabójczą kontrę. Piłkę przed polem karnym rywali otrzymał Kamil Młynarczyk, ograł obrońcę Iny i pięknym technicznym uderzeniem nie dał najmniejszych szans wysuniętemu przed własną bramką golkiperowi Iny. Do końca spotkania mimo, że goście atakowali, wynik nie uległ już zmianie i podopieczni Marka Karmazyna zwyciężyli 1:0. Masovia nie zagrała ładnego spotkania, jednak niczym „wytrawny bokser” zadała jeden cios, ale cios, który był nokautem dla rywala i wart kolejne trzy punkty. dostepne video: autor: silvano video: rak30
�r�d�o: www.masovia.net/silvano
relacjďż˝ dodaďż˝: kichu |
|