Nieprawdopodobne stało się faktem - Sarmata Dobra w IV lidze
Przed sezonem niemalże nikt nie wierzył, że drużyna z Dobrej może odegrać jakąś znaczącą rolę w ligowej tabeli, a co więcej awansować wyżej. Rewelacyjny beniaminek z Dobrej, jak została nazwana Sarmata przez Głos Szczeciński po rundzie jesiennej, na dwie kolejki przed końcem zapewnił sobie awans pokonując 2-1 Wodę-Piasta II Rzecko po bramkach Bonifrowskiego i Klisia.
Mecz nie był jakimś porywającym widowiskiem, od samego początku widać było, że Sarmata bardzo chce zdobyć jak najwięcej bramek, aby być pewna awansu i nie musiała liczyć na potknięcie stargardzkiej Kluczevii. Przez pierwsze trzydzieści minut lider bezapelacyjnie dominował, jednak drużyna Wody miała dużo szczęścia, bo strzały Kieruzela i Kamińskiego lądowały albo w rękach Daniela Gana, albo obok bramki. Na prowadzenie swoją drużynę wyprowadził Bonifrowski, kiedy to w sytuacji sam na sam przerzucił bramkarza gospodarzy. Z czasem coraz lepiej jednak poczynali sobie młodzi piłkarze z Rzecka sprawiając wiele problemów defensywie gości, Sarmata znacznie zwolniła tempo, już nie prowadziła tylu ataków na stronie przeciwnika. Skutkiem tego była stracona bramka 5 minut przed końcem pierwszej połowy, uczynił to Chlebowski dosyć efektownie przerzucając piłkę nad Kamińskim. Po tej bramce szeregi Sarmatów weszło duże zdenerwowanie, ale wynik do końca pierwszej połowy nie uległ już zmianie. Z szatni, po rozmowie z trenerem zawodnicy doberskiego klubu wyszli jakby bardziej zmotywowani i starali się jak najszybciej poprawić niekorzystny dla nich rezultat, ale Woda dobrze się broniła i groźnie atakowała. Jednak i to nie pomogło drużynie, która jeszcze nie jest pewna ligowego bytu, Kliś dostał piłkę w pole karne, przyjął i pięknym strzałem w samo okienko bramki rywala dał prowadzenie Sarmacie 2-1. Duże kontrowersje ta bramka wzbudziła u rywali, którzy uważali, że był spalony, ale mimo pretensji arbiter swojej decyzji już nie zmienił i pokazał 'na środek'.
Od tego momentu Woda rzuciła się do ataku, Sarmata atakowała sporadycznie, ale bardzo groźnie - najlepszą sytuację na podwyższenie rezultatu miał Olechnowicz, ale w sytuacji sam na sam górą był bramkarz rywali. Mało brakowało, a mecz mógł się zakończyć wynikiem remisowym, po strzale Marcina Gicewicza mocniej zadrżały serca kibiców i zawodników Sarmaty, bo piłka o centymetry minęła słupek bramki Kamińskiego. Mimo tych starań do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i kibice z szampanami wbiegli na murawę, aby świętować historyczny awans do IV ligi. Najwyżej 'latającym' człowiekiem po tym meczu był trener Sarmaty - Tomasz Surma, który co chwila był podrzucany przez kibiców i piłkarzy. To co nieprawdopodobne przed sezonem stało się faktem, nikt nie dawał Sarmacie większych szans na zaistnienie w V lidze, ale już pierwszy mecz wygrany 4-0 z faworyzowaną Odrą dał jakąś nadzieję, że może być inaczej. Dobra jest to jedno z najmniejszych miast, które gościło V-ligowych rywali i to zaledwie jeden sezon. Przed drużyną z Dobrej nowe wyzwanie, które nazywa się - IV liga, miejmy nadzieję, że doberska Sarmata poradzi sobie z nim przynajmniej w połowie dobrze jak zrobiła to w tym sezonie.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: Chelsea |
|