Kluczevia wygrywa i wskakuje na drugie miejsce
Spotkanie dla obydwu drużyn miało niebagatelne znaczenie. Jedni grają bowiem o awans, drudzy z kolei o utrzymanie. Atut własnego boiska miał pomóc niżej notowanej Iskierce, a pokrzyżować plany Kluczevii.
Ładna pogoda zachęciła do obejrzenia tego ważnego dla układu tabeli meczu sporą rzeszę kibiców miejscowych. Piłkarze gospodarzy bardzo chcieli zrehabilitować się im za porażkę w poprzedniej kolejce na własnym boisku i od początku potyczki to właśnie oni wykazywali większą chęć do gry. Pierwsi okazję do strzelenia gola mieli jednak goście. W 4 minucie Łukasz Rdzeń przejął w polu karnym miękką wrzutkę i zdołał uderzyć głową, ale wprost w bramkarza. Kilka minut później pierwszy strzał w kierunku bramki oddali gospodarze. Uderzenie Krzysztofa Piczaka zza pola karnego było jednak dalekie od ideału. Gospodarze próbowali wyprowadzać kolejne akcje, ale zazwyczaj kończyły się one już na 30 metrze. Rzadziej, lecz groźniej atakowali przyjezdni. W 21 minucie gry po strzale zza pola karnego i rykoszecie piłka znalazła się pod nogami Krzysztofa Magnuskiego, który będąc kilka metrów przed bramką uderzył z kąta w długi róg, lecz mocno niecelnie.
Chwilę później znów zakotłowało się w polu bramkowym Iskierki, tym razem po błędzie bramkarza, który wypuścił z rąk piłkę po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Z niebezpiecznej sytuacji gospodarze wyszli obronną ręką.
Jak się okazało przełomowy moment spotkania miał miejsce w 30 minucie gry. Faulem zakończyła się próba odebrania piłki aktywnemu Mateuszowi Rzepeckiemu, który w konsekwencji z kontuzją musiał opuścić boisko. Na domiar złego gospodarze szybko stracili bramkę, bo już w 35 minucie. Po dośrodkowaniu Magnuski uderzył głową tak, że piłka wtoczyła się do bramki obok bezradnego Łukszy. Minutę później było już 0:2. Tym razem Magnuski idealnie podał w środek pola karnego do niepilnowanego Rdzenia a ten spokojnie wpakował piłkę do siatki. Z tego ciosu trudno było gospodarzom się podnieść, chociaż w 39 minucie jeszcze Grzegorz Garzyńki i Arkadiusz Wojciechowski ładnie przedarli się z piłką pod bramkę rywali, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. Druga część gry stała pod znakiem niewykorzystanych sytuacji gości. Kluczevia w kilku zamieszeniach podbramkowych nie potrafiła skierować piłki do bramki Łukszy. Na treningach w najbliższym czasie chyba będziemy szczególnie ćwiczyć ten element gry - mówił po meczu Mariusz Orzechowski. Mimo niekorzystnego wyniku i słabej postawy ekipa Iskierki nie składała broni i też miała swoje okazje. Gorąco pod bramką przyjezdnych zrobiło się w końcówce meczu. Najpierw kilka razy młody Szymon Górski przedarł się lewą flanką, ale bez skutku. Najlepsze sytuacje do strzelenia gola miał w ostatnich minutach Garzyński, który w 89 minucie gry przejął podanie Piotra Jubciaka i po dynamicznym wejściu w pole karne uderzył mocno… w słupek. Chwilę później również on mógł zmniejszyć rozmiary nieuchronnej już porażki, ale z 10 metra strzelił nad poprzeczką. Druga już porażka z rzędu Iskierki na własnej murawie 0:2 stała się faktem. Nic więc dziwnego, że gospodarze schodzili z boiska w minorowych nastrojach. Zgoła odmienne humory towarzyszyły przyjezdnym. Nie dość, że Kluczevia zdobyła 3 cenne punkty to otrzymała prezent w postaci przegranej głównego rywala do drugiego miejsca w lidze - Sparty, która w Gryficach niespodziewanie przegrała 0:2.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|