Piast Choszczno dołącza do Energetyka
Po dzisiejszym 1:1 (0:1) Energetyka z Piastem, który jesienią był gigantem, a wiosnę przez utratę sponsora i straty personalne przebiedował, zeszło pompowane widmem braku awansu powietrze. W zespole nastało uczucie ulgi, zakładany cel został osiągnięty. Piast Choszczno po 32 latach powraca do III ligi.
Pierwszą połową Energetyk udowodnił dlaczego to on został mistrzem IV ligi. Mimo nagłej zmiany trenera goście byli stroną przeważającą, każdą akcję rozgrywając niemal z pierwszej piłki. Wystraszony Piast nie za bardzo wiedział jak przeciwstawić się sile ognia Energii, która dała swój upust w 15 minucie. Piłkę w dziecinny sposób na środku boiska stracił Bartłomiej Drewicz, trafiła ona pod nogi Marcina Łapińskiego, ten zwiódł obrońcę i wyłożył futbolówkę przed pustą bramkę Łukaszowi Deptule.
Piast pierwszy oddech złapał dopiero w 26 minucie i przez pięć minut nie wychodził z połowy rywala. Zaczął Bejuk, ale jego strzał głową minimalnie minął słupek, podobnie Wawreńczuk tyle, że strzalając z 25.metrów. Chwilę później piłki zagranej przez Bejuka nie przeciął będący sam na 5.metrze Piskorz, a w 31 rozgrywający Piasta posłał piłkę z wolnego minimalnie nad poprzeczką. To było 5 minut Piasta.
Wszystko jednak wróciło do normy i Energia ponownie zaatakowała. Błędu Rynkiewicza nie wykorzystał strzelec bramki Deptuła i z bliskiej odległości posłał piłkę nad poprzeczką. W 42 minucie Rynkiewicz mógł zaskoczyć Sadkowskiego przecinając dośrodkowanie, tak że bramkarz Piasta musiał przenieść futbolówkę nad poprzeczką. Pierwsza połowa nie zwiastowała pomeczowej fety. Po zmianie stron podopieczni Piotra Kaczora nie zaczęli grać lepiej, ale Energetyk spuścił nieco z tonu. Pierwszą groźną akcję po przerwie przeprowadził Piast. W 62 minucie dośrodkowywał Ostraszewski, a głową „po oknie” strzelał Kiernicki. Horodyski był jednak tego dnia w znakomitej dyspozycji. Bramkarz gości potwierdził to minutę później. W polu karnym przewraca się Grzegorz Wawreńczuk, sędzia dyktuje wątpliwą jedenastkę dopatrując się rzekomego faulu. Do futbolówki ustawionej na jedenastym metrze podchodzi sam poszkodowany, strzela, Horodyski broni, dobija, bramkarz znów jest blisko interwencji ale ostatecznie piłka trzepocze w siatce i na Stadionie Miejskim w Choszcznie wybucha euforia. Wynik remisowany zadowalał obie ekipy. Piastowi dawał awans, a Energii 1.miejsce to też reszta spotkania stopniowo przeradzała się w otwarty dla kibiców trening. Ćwiczono przede wszystkim długie przerzuty i grę z tyłu. Warte odnotowania są jedynie szansa Ostraszewskiego i minimalnie niecelny strzał Bejuka. Końcowy gwizdek ucieszył wszystkich - kibiców, zawodników obu ekip, działaczy. Widać było jak ze zmęczonych psychicznie rundą wiosenną piłkarzy Piasta schodzi powietrze. Jarosław Piskorz podskoczył nawet do góry, a to nie zdarza mu się nawet w trakcie gry, kierownik Maciej Zadka schował twarz w rękach. Być może łzy zalały jego oblicze. Na boisko wbiegli najaktywniejsi kibice Piasta i Energii, którzy zaczęli swoje huralne śpiewy już na dworcu PKP w Choszcznie. Na koniec gospodarze przeszli do szatni przez szpaler kibiców nagrodzeni brawami i podziękowaniem za awans. Spotkanie dwóch świeżych III-ligowców rozczarowało, ale przyniosło największy sukces choszczeńskiej piłki od sezonu 1976/77 - ostatniego sezonu zespołu piłkarskiego z Choszczna (wtedy jeszcze Grunwaldu) w III lidze. relacjďż˝ dodaďż˝: Ozi |
|