Powrót Walecznych Serc
Piłkarze kołobrzeskiej Kotwicy przerwali fatalną serię spotkań bez zwycięstwa i w sobotnie popołudnie pokonali 3:0 Zawiszę Bydgoszcz.
Licznie zgromadzona publiczność pierwszy raz w tym roku na Śliwińskiego zobaczyła w akcji prawdziwe waleczne serca, które zachwycały w rundzie jesiennej. Piłkarze Tomasza Arteniuka wreszcie zagrali odważnie, z pomysłem i z wielką wolą zwycięstwa. Od początku spotkania nie brakował emocji, a gorąco było zarówno na murawie jak i na trybunach, gdzie zasiadło niemalże półtora tysiąca kibiców, w tym ponad 200 z Bydgoszczy. Pierwsze minuty spotkania były wyrównane, gra toczyła się głównie w środku pola, a bramkarze interweniowali tylko po niegroźnych dośrodkowaniach. Po 10 minutach kołobrzeżanie zaczęli grać odważniej i bardziej ofensywnie. Sygnał do ataku dał Woropajew uderzając głową tuż nad bramką Gajewskiego po dośrodkowaniu Miklasińskiego. Chwilę później strzał Pietronia został zablokowany, a przy dobitce Rusinek faulował obrońcę. Bardzo aktywni byli Marciniak i Rusinek. Goście grali bardzo słabo w ataku, a jedyne strzały oddawali z dużej odległości i były one bardzo niecelne. Kolejną akcje Kotwica przeprowadziła w 16 minucie meczu. Szybki rajd Sawczuk zakończył podaniem do Pytlarza, a po jego uderzeniu z wielkim trudem Gajewski wybił na rzut rożny. Dośrodkowanie Miklasińskiego z kornera w 17 minucie na bramkę zamienił Pietroń.
Pomocnik Kotwicy był zupełnie niepilnowany przy stałym fragmencie gry i pewnie głową umieścił piłkę w siatce obok prawego słupka.
Po objęciu prowadzenia w dalszym ciągu gospodarze dyktowali warunki gry. Szansę na podwyższenie wyniku kolejno mieli Marciniak, Pietroń i Rusinek, ale zabrakło nieco precyzji i szczęścia. W ciągu pierwszy 30 minut rywale ani razu nie zagrozili bramce „biało-niebieskich”, a Sobański interweniował tylko po rzutach rożnych. W 36 minucie długi podanie od bramkarz otrzymał Rusinek, ale po jego strzale Gajewski końcem buta wybił piłkę poza boisko. Minutę później Marciniak zagrał w uliczkę do Pytlarza, napastnik wyszedł sam na sam z golkiperem bydgoszczan, jednak sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. W 40 minucie po raz pierwszy celny strzał oddali piłkarze Mariusza Kurasa. Po dośrodkowaniu z prawej strony, piłkę uderzył głową stojący na 5 metrze Dąbrowski, jednak fenomenalną paradą popisał się Sobański. Tuż przed gwizdkiem na przerwę Dominika Sulikowskiego, Kotwa miała jeszcze jedną szansę na zdobycie gola. Rzut wolny z narożnika boiska wykonywał Miklasiński i zdecydował się uderzyć bezpośrednio na bramkę. Gajewski z dużym trudem przeniósł piłkę nad poprzeczką i na przerwę Kotwica schodziła z jednobramkowym prowadzeniem. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie, w dalszym ciągu inicjatywa należała do podopiecznych Tomasza Arteniuka, choć Zawisza zaczęła grać nieco odważniej. W 50 minucie z bliskiej odległości do pustej bramki nie trafił Bajera, a dziewięć minut później strzał z 8 metrów Maziarza, wybił głową stojący na linii bramkowej Pietroń. W odpowiedzi Kotwica wywalczyła rzut rożny, po którym Stankiewicz zdobył bramkę strzałem pod poprzeczkę z 3 metrów. Po podwyższeniu wyniku kołobrzeżanie w dalszym ciągu atakowali. W 70 minucie dwukrotnie swoją szansę miał Rusinek, jednak pierwszy jego strzał zza pola karnego obronił bramkarz, a drugi głową po podaniu Stróża był niecelny. Pięć minut później, także rezerwowy Stróż miał swoją okazję, jednak przegrał pojedynek biegowy z Gajewskim, który w drugiej części meczu miał bardzo dużo pracy. W 78 minucie duży błąd popełnili gracze Kotwicy. Stróż w wyniku nieporozumienia zagrał piłkę z środka w stronę własnego bramkarza i wypuścił w uliczkę Brzezińskiego, który wyszedł oko w oko z Sobańskim. Sytuacje uratował ofiarnym wślizgiem Woropajew. Dwie minuty później szybka akcja 'biało-niebieskich' prawym skrzydłem, po której przed bramkarzem znalazł się Stróż, jednak jego lob zdołał złapać bramkarz Zawiszy. W 83 minucie goście mogli zdobyć bramkę kontaktową, ale po raz kolejny rewelacyjnie zachował się Sobański, wygrywając pojedynek sam na sam z Krzywickim. W doliczonym czasie gry idealne podanie otrzymał Misztal, wykorzystują swoją szybkość minął bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki, ustalając wynik meczu. Chwilę później doszło do niepotrzebnej utarczki na murawie między zawodnikami, po której czerwony kartonik obejrzeli Miklasiński i Suchecki. Wcześniej gorąco było także na trybunach, gdzie przyjezdni próbowali sforsować płot w sektorze dla gości. Na szczęście ochrona opanowała sytuację, nie doszło do większych zamieszek i sędzia nie był zmuszony do przerwania meczu. Sobotni mecz Kotwica wygrała zasłużenie i zdobyła komplet punktów, który pozwolił utrzymać kontakt z czołówką, a kibice wreszcie zobaczyli zespół walczy od pierwszej do ostatniej minuty. Kolejny mecz „Waleczne serca” rozegrają już jutro na wyjeździe z GKS Tychy.
ďż˝rďż˝dďż˝o: Robert Serafin/Kulisy Kołobrzeskie
relacjďż˝ dodaďż˝: kulisy |
|