Białoborska fantazja
Pierwsze 45 minut tego meczu to najlepsza połówka Hubertusa w tym sezonie. Pół tuzina goli nie oddaje przewagi gospodarzy, gdyż okazji było jeszcze więcej. Pomysłowa gra, zmienność pozycji, płynność akcji, finezja w ataku i siła w obronie. Zresztą sama dokumentacja meczu wskazuje na jego przebieg.
W pierwszej połowie Spójnia bodaj dwa razy próbowała zagrozić bramce Hubertusa, lecz strzał Radosława Łabędzia łatwo wyłapał Przemek Sokołowski, a w 45 minucie po kiksie obrońcy Rafał Kurlapski nieoczekiwanie znalazł się sam na sam z bramkarzem i z wrażenia fatalnie przestrzelił, było już wtedy 6:0. Romek Sztuba, Tomek Kopiszka, Daniel Kozłowski, Grzesiek Orlik, Mariusz Sztuba i ich koledzy, niemiłosiernie ogrywali szybką wymianą piłek obrońców gości. Zresztą nie było w pierwszej odsłonie słabych punktów w Hubertusie.
Druga połowa zaczęła się od podwyższenia wyniku przez Mariusza Sztubę po pięknym uderzeniu zza pola karnego. Broniąc się przed pogromem Spójnia podjęła walkę, a inicjatorem ich ofensywy był Mariusz Kurlapski. Przyniosło to efekt w postaci dwóch goli dla Spójni, przy czym ten drugi był efektem nieporozumienia między obrońcą i bramkarzem. Wymiana ciosów trwała do końca. Przy ostatnim golu dla Spójni Rafał Kurlapski bezpardonowo odebrał piłkę Kubie Rząsie, lecz sędzia nie dopatrzył się faulu. Nie pogodził się z tą decyzją Tomek Kopiszka i w efekcie w ciągu minuty dostał 2 żółte kartki i opuścił boisko. Ostatnie słowo należało jednak do zdobywcy 4 goli Romka Sztuby.
Reasumując nadspodziewanie dobry mecz gospodarzy, który sprawia, że liczą nadal w walce o awans. Czasu na radość jednak nie ma bo teraz zaczyna się finisz i wzrasta tempo rozgrywek. Ale jest ciekawie. relacjďż˝ dodaďż˝: goleador |
|