Do jednej bramki
Wiele czynników złożyło się na pogrom Pioniera w Białym Borze. Goście stracili w tym meczu więcej goli niż w pięciu poprzednich nie tylko dlatego, że grali w 10-tkę (ze czterech nie miało w porządku papierów przed meczem i stąd to osłabienie), nie tylko dlatego, że miało niby grać aż 6 juniorów (w rzeczywistości było w tej ekipie tylko 4 młodzieżowców), lecz głównie dlatego, że ustępowali Hubertusowi w każdym elemencie piłkarskiej sztuki.
Białoborzanie złapali chyba wiatr w żagle, gdyż grali z dużą swobodą i polotem, natomiast Pionierzy dość szybko po straconych golach popadli w apatię i w poczuciu beznadziei czekali niemal biernie na koniec tej masakry. Na mokrym boisku i przy okresowo padającej mrzawce Hubertus dominował bezdyskusyjnie, długimi okresami utrzymując się przy piłce. I nie tylko słabszy przeciwnik pozwala zgodzić się ze słowami trenera Bartosza Winiarskiego, że jego zespół rozegrał najlepszy do tej pory mecz w tym sezonie. Zagrożenie dla rywali stanowili bodaj wszyscy piłkarze Hubertusa. Królem polowania został Roman Sztuba (3 gole, 2 asysty i karny na nim), ale i pozostali mieli czym się pochwalić. Nieoceniony w obronie Jakub Rząsa, kreatywny Mariusz Sztuba, wszędobylski i waleczny Tomasz Kopiszka (2 gole, 3 asysty), bracia Wiczyńscy..., zresztą należałoby wymienić wszystkich, gdyż Hubertus stanowił tego dnia prawdziwą drużynę bez podziałów na lepszych i gorszych. relacjďż˝ dodaďż˝: goleador |
|