W Szczecinie strzelali sami Portowcy, także byli
Drugie zwycięstwo z rzędu padło łupem Pogoni Szczecin. To przeciwko Miedzi wyglądało zgoła inaczej niż z Legią Warszawa. Tym razem to Portowcy musieli rzucić się do odrabiania strat. Udało się to zrobić jeszcze przed przerwą. Minus to sytuacje dla rywali, których całkiem sporo stworzyli sobie legniczanie - dwie bramki nie zostały uznane ze względu na spalone. Ostatecznie jednak Pogoń dopisała sobie 3 'oczka', które przybliżają drużynę do osiągnięcia sukcesu, jakim niewątpliwie będzie trzeci brązowy medal w mistrzostwach Polski. Po meczu rozmawialiśmy z byłym zawodnikiem Pogoni, Hubertem Matynią, autorem trafienia samobójczego. Powiedział nieco o przyszłości.
Za ładne mecze punktów nie dają, a trzeba przyznać, że ten wyglądał tak, jakby miało dojść do niespodzianki, a nawet sensacji.
- Każdemu potrafimy się postawić, ale punktów nie zdobywamy. Niestety, spadamy z ligi. To już wiadomo, ale gramy jak równy z równym z lepszymi drużynami. Potrafimy stworzyć sobie sytuacje. Mamy pecha, niefart. Z tyłu, z przodu, dużo było tych bramek ze spalonych. Tworzymy więc te sytuacje, gdzieś potrafimy się obronić, a zawsze ten wynik nie jest po naszej myśli. Czy trener Mokry uczulał obrońców na strzały z dystansu? Ostatnio co mecz, to coś Pogoni wpada, ostatnio z Legią, teraz przeciwko wam. - Oczywiście. Są analizy, więc wiedzieliśmy, w czym mogą nam zagrozić. Niestety, przegraliśmy. Może to zabrzmi dziwnie, ale tak się złożyło, że w tym spotkaniu strzelali sami Portowcy lub byli zawodnicy tego klubu. W pana przypadku padła bramka samobójcza. - Dokładnie, niespecjalnie, takie jest życie. Tak po prostu wyszło. Jak to jest wrócić do Szczecina na ten nowy stadion, na którym znowu był niemal komplet publiczności? - Bardzo fajnie było usłyszeć ten stadion. Fajnie, że całe trybuny były zapełnione. To spotkanie mogło się podobać, gdzieś tam te moje wspomnienia wróciły. Cieszę się, że był cały stadion a ja mogłem to zobaczyć. Zarówno dziennikarze na trybunach, jak i sami kibice mówili między sobą, że nie widać było tego, że gra trzeci z ostatnim w tabeli. - Tak jak powiedziałem, gramy jak równy z równym, a punktów nie zdobywamy. Taki jest nasz urok, że to tak wygląda. Szkoda, bo tych punktów już wcześniej powinno być więcej. Pierwsza liga jest bardzo trudna, od lat wiele drużyn walczy o awans. Wam będzie o niego mimo wszystko niełatwo. Rozumiem jednak, że Miedź będzie walczyć o powrót do Ekstraklasy? - Wiemy, że działacze Miedzi Legnica myślą, żeby wrócić do Ekstraklasy. Wszystko w nogach zawodników, żeby tak zrobić. Czy Hubert Matynia zostanie w Legnicy na kolejny sezon? - Na razie nie wiem, co się będzie ze mną działo. Jak jest spadek, to różne rzeczy się dzieją.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|