Vineta biła głową w mur
Sobotni mecz z Sokołem Kleczew to już historia. Mimo tego, trzeba go podsumować, bo z pewnością ktokolwiek zobaczyłby statystyki z tego spotkania lub sytuacje bramkowe to z pewnością by nie uwierzył, że tego dnia w Wolinie nie padła żadna bramka.
O tym, że Vikingowie będą dążyć do zdobywania bramek szybko gości ostrzegł Żmudź, który już w 2 minucie spotkania zmusił bramkarza Sokoła do sporego wysiłku. Kilka minut później szczęścia z dystansu spróbował Kurczak, a potem ponownie Żmudź, ale w obu sytuacjach poradził sobie golkiper gości. Kolejna sytuacja w pierwszej połowie spotkania dla Vikingów to strzał z 17 metrów Kryspina Leśniaka, który niestety minął bramkę Sokoła. W 34 minucie spotkania Vikingowie wywalczyli rzut wolny w środkowej strefie boiska. Do piłki podszedł Szymon Kurczak, który niestety nieznacznie się pomylił, trafiając w słupek do podwiązywania siatki bramkowej, który umieszczony jest za bramką. W pierwszej połowie spotkania zakotłowało się jeszcze w polu karnym Sokoła, ale ponownie dobrze interweniował bramkarz gości. Strzał z okolicy pola karnego oddał jeszcze Żmudź, ale tym razem nie znalazł drogi do bramki. Druga połowa rozpoczęła się troszeczkę spokojniej. Najpierw pewnie przy dośrodkowaniu interweniował bramkarz Sokoła, następnie poradził sobie ze strzałem Kryspina Leśniaka. W 62 minucie spotkania okazję na zdobycie gola po rzucie rożnym miał Marek Niewiada, niestety obrońca Vinety główkował nieskutecznie. Chwilę później z groźną kontrą ruszył Sokół Kleczew, zawodnik gości oddał bardzo dobry strzał, ale jeszcze lepszą paradą popisał się Oskar Rechtziegel. Końcówka meczu należała do Vikingów. Najpierw z narożnika pola karnego za lekko uderzał Koniuszy, następnie jego podanie w pole karne przeszyło wzdłuż szesnastkę rywala. Chwilę później znów próbował Żmudź, piłka przeleciała jednak wzdłuż bramki. W 80 minucie spotkania po stałym fragmencie gry futbolówkę uderzył Leśniak. Wydawało się, że zmierza ona do siatki lub w okolice słupka, ale na jej drodze znalazł się Kuba Ostrowski, który niestety nie miał ani chwili na reakcję i został trafiony przez piłkę, po czym sędzia gwizdnął spalonego. Pięć minut później obrońca gości wybijał piłkę z linii bramkowej po kolejnym strzale podopiecznych trenera Dawida Jeża. Niestety pomimo bardzo dobrej gry nie udało się zdobyć bramki i przypieczętować przewagi w tym spotkaniu. Na pewno cieszy nas bardzo dobra postawa defensorów i czyste konto, ale niedosyt jest, bo nie udało się zapunktować 'za trzy'. Czeka nas kolejny tydzień ciężkiej pracy, bo przed nami dwa mecze wyjazdowe. W Wolinie widzimy się natomiast w środę 24 maja na meczu z Pogonią Nowe Skalmierzyce.
�r�d�o: FB Vineta Wolin
relacjďż˝ dodaďż˝: VinetaWolin23 |
|