Jaka jest ta Sparta?
To pytanie zapewne po wczorajszym spotkaniu z Sarmatą Dobra zadają sobie sympatycy futbolu w Gryficach. Zespół, który dobrze rozpoczął sezon (od remisu 1:1 w Węgorzynie i zwycięstwa u siebie z Wodą 2:0) w dwóch meczach stracił 7 bramek strzelając tylko dwie, które zdobył Przemysław Dąbrowski. Po raz pierwszy do siatki rywali trafił przed tygodniem w Płotach, a po raz drugi wczoraj... Otóż od początku spotkania z Sarmatą gryficzanie grali swoje, spokojnie konstruując ofensywne akcje. Wcześniej, bo już w 1 sekundzie meczu mogli prowadzić - Mariusz Remplewicz zauważył, że Kamiński jest daleko od własnej bramki i od razu po pierwszym gwizdku posłał futbolówkę w jej kierunku, lecz zabrakło centymetrów żeby znalazła się "w sieci".
Sparta cały czas nacierała, goście skupiali się na defensywie wyprowadzając co jakiś czas kontry. Całe nieszczęście gospodarzy rozpoczęło się w 26 minucie meczu, gdy po wznowieniu gry przez golkipera gości piłka znalazła się pod nogami Emila Kamińskiego, który nie zmarnował sytuacji sam na sam i dał przyjezdnym prowadzenie. W szeregi gryficzan wdarła się nerwowość, a kiedy wydawało się, że chwilowy kryzys w tym meczu jest już za Spartą i za chwilę zdobędzie ona bramkę, drugi cios zadali goście - po faulu Krystiana Burczego na napastniku Sarmaty rzut karny wykorzystał Wojciech Bonifrowski. Do przerwy wynik nie uległ zmianie - Sparta grała w piłkę, Sarmata strzelała gole. Uroki futbolu... ale co tam przecież było jeszcze drugie 45 minut więc spokojnie można było doprowadzić do remisu. Jak każdy się zapewne domyśla gospodarze rzucili się do frontalnych ataków co przyniosło owoc w postaci gola zdobytego w 60 minucie po strzale głową przez Przemysława Dąbrowskiego. Miejscowi musieli zaryzykować, więc albo remis albo porażka. Niestety dla czarno-niebieskich stało się to drugie. W 65' po fatalnym błędzie w kryciu piłkę z bliska do siatki wbił Krzysztof Kieruzel, a na trzy minuty przed końcem Olechnowicz (piłka po drodze odbiła się od nogi Mateusza Switniewskiego, więc niektóre źródła mogą uznać tego gola za samobójczego). Sparta grała ładnie dla oka, ale nieskutecznie. Goście zaś pokazali, jak grać z czarno-niebieskimi na ich terenie. Zagrali mądrze w defensywie i skutecznie w ataku. W drugiej połowie mogli zdobyć jeszcze więcej goli, ale kapitalnie bronił Krystian Burczy. Okazje strzeleckie wypracowywali sobie po kontratakach grając zazwyczaj długą piłkę wprost do napastników, a wówczas skupieni na obleganiu bramki przyjezdnych gospodarze byli bez szans. Ale nie ma co się dziwić - zaryzykować zawsze można, tylko nie zawsze się to opłaci. Teraz przed gryficzanami bardzo ciężki "maraton prawdy": mecz na wyjeździe z Odra Chojna, potem u siebie z Orłem Trzcińsko, a następnie dwa mecze wyjazdowe: z Osadnikiem i Kluczevią. Cztery mecze, które powinny dać nam odpowiedź na zadane w tytule pytanie... Gregor relacjďż˝ dodaďż˝: fryzjer1 |
|