Politechnika z medalem
Wynikiem 3:2 zakończył się bój o brązowy medal I ligi mężczyzn sezonu 2007/2008. Zwycięzcami okazali się akademicy Politechniki Szczecińskiej, którzy tym samym zwiększyli swoją przewagę w tabeli do 6 oczek nad ich wtorkowymi rywalami - Eneą, i już zapewnili sobie trzecią lokatę w ligowej tabeli.
Premierowy set spotkania nie zwiastował jednak sukcesu akademików. W pierwszej części tej partii goście grali wręcz koncertowo, a niemal każda akcja kończyła się dla nich zdobyczą punktową. Wyniki 2:10, 9:15, 15:21 a w konsekwencji 19:25 mogły zaskakiwać. Politechnika przystąpiła do gry jakby nieprzygotowana i nie była w stanie ustrzec się masy błędów. Brak aktywności na siatce i szczelnego bloku powodował, że przyjezdni bez problemów kończyli swe licze akcje z krótkiej. Następny set miał być już inny w wykonaniu gospodarzy. Faktycznie, studenci jako pierwsi zdobyli w partii oczko, zaczęli wyczuwać rywali na siatce i kontratakować z siłą, jaka drzemie w siatkarzach trzeciej ekipy ligi. Enea nie dawała jednak za wygraną i toczyła zaciętą i bardzo wyrównaną walkę z Politechniką do stanu 8:8. Wtedy to, do pracy z większym impetem zabrali się akademicy, coraz częściej wykorzystujący dokładne zagrania plasami. Wynik 16:11 mógł dawać nadzieje gospodarzom na rychłe zakończenie seta. Tak łatwo jednak nie było. Mimo atomowych zagrywek Łukasza Cichosza i kilkupunktowej przewagi przeciwników, chęci do gry przyjezdni nie stracili. Kilkoma udanymi zagraniami w obronie i bloku doprowadzili do remisu po 16. W kilku następnych akacjach obie ekipy sięgały po zagrania z krótkiej. Nieco lepiej na tym wyszli studenci, którym udało się wyjść na prowadzenie 20:18. Wydawało się, że goście jeszcze powalczą, ale nagle zaczęli popełniać fatalne błędy w przyjęciu potęgowane licznymi nieporozumieniami w szykach obronnych. Seta bez problemu zakończyli na swoją korzyść gospodarze do 19. Początek trzeciej partii to kontynuacja złej passy gości w przyjęciu. Politechnika nie omieszkała tego wykorzystać i za sprawą dobrej zagrywki oraz bloku wyszła na prowadzenie 6:0. Pierwszy punkt goście zdobyli po ataku z drugiej na 6:1. Chociaż Enea z czasem powróciła do gry, tak dużej różnicy punktów nie była w stanie obronić, tymbardziej, że mocne ataki gospodarzy głównie na lewej flance nie napotykały na zbyt szczelny blok. Po wykończeniu kilku akcji pod sam koniec seta zawodnika z numerem 9 na koszulce Politechniki, gospodarze wygrali do 21 i wyszli na prowadzenie w meczu 2:1 Po przebrnięciu przez problemy z oświetleniem na remontowanej hali, siatkarze obu ekip przystapili do kolejnej części starcia. Wydaje się, że dla niespełna 30-osobowej grupy widzów ta odsłona spotkania miała być formalnością. Srogo się jednak zawiedli sympatycy Politechniki. Zawodnicy Enei, mimo iż stracili szanse na medal przegrywając poprzedni set, pokazali, że nie bez kozery znaleźli się w ścisłej czołówce ligi i wygrali do 19. Gospodarze, chyba nieco spuścili z tonu, gdy byli już pewni trzeciego miejsca. Rywalizacja w tie-breaku była, zatem, honorową. Rozluźnieni już przyjezdni początek mieli całkiem udany i po kilku mocnych atakach i niemal zerowej reakcji bloku rywali wyszli na prowadzenie 5:2 a następnie 6:3. Tak jak już zdążyli goście pokazać wcześniej, przestoje w grze nie były im jednak obce. Znów po serii gorszych przyjęć i zamieszaniu w polu oraz na siatce, to akademicy wyszli na prowadzenie 12:6, by ostatecznie wygrać partię do 8. Tuż po zakończeniu meczu gospodarze przygotowali sobie i kibicom nie lada niespodziankę... Na uczczenie miejsca medalowego postanowili otworzyć kilka butelek szampana i przy głośnych śpiewach zalać połowę parkietu, na której zakończyli grę. Na widok wyjmowanych ze sporej wielkości torby butelek tego trunku kibice szybko uciekli i z boku obserwowali szaleńczą radość Politechniki. Goście aż tak uradowani być nie mogli, ale czwarta lokata beniaminka to i tak znakomite osiągnięcie. własne relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|