PAM uciekł z widelca
Faworytem w meczu walczącego o awans do I ligi PAM-u i niespodziewanie broniącego się przed spadkiem LZS Kołbaskowo byli rzecz jasna medycy. PAM traci do drugiego Pioruna 3 punkty ale trzeba pamiętać, że mają mniej rozegranych spotkań od najpoważniejszego konkurenta, zatem każdy punkt w kolejnych meczach może mieć decydujące znaczenie dla układu czołówki tabeli. Siatkarze Kołbaskowa są chyba jeszcze w trudniejszej sytuacji, bowiem rywali do pozostania w lidze w tym roku całe mnóstwo.
Przebieg pierwszego seta a przede wszystkim wynik zwiastował spore emocje. Mniej więcej do połowy premierowej partii gospodarze lepiej spisywali się w ataku i z reguły efektownie kończyli kolejne akcje. Słabiej za to prezentowali się w przyjęciu i polu zagrywki. W odróżnieniu od nich, przyjezdni dobrze odbierali ale brakowało wykończenia. Role odwróciły się jednak w decydującej fazie, kiedy LZS zaczął wykorzystywać błędy rywali, którzy kilkakrotnie gubili się w polu i na siatce. Przerwa na życzenie szkoleniowca PAM-u przy stanie 22:24 niewiele zmieniła. Choć gospodarze zdobyli kontaktowy punkt na 23, set zakończyła kiwa w zupełnie wolny róg boiska medyków. Wkrótce fotorelacja. Druga partia to niezbyt porywające aczkolwiek bardzo wyrównane widowisko. Na niewielkie, 2 bądź 3-punktowe przewagi, wychodzili głównie gospodarze, ale końcówka znów należała do LZS. PAM-owi nie pomogły apele trenera o grę z większym wyczuciem na siatce. Goście przegonili rywali i po emocjonującej końcówce znów wygrali do 23. Niespodzianka powoli stawała się faktem. Trzecia odsłona meczu zaczęła się od frontalnego ataku pretendentów do awansu. Dzięki bardzo dobrej zagrywce zawodnika z numerem 8 na koszulce PAM-u, a słabszemu przyjęciu po drugiej stronie siatki, gospodarze prowadzili po kilku minutach już 8:1. Tak łatwo jednak zwycięstwo w tym secie młodym medykom przyjść nie mogło. Z każdą kolejną akcją do gry powracali przyjezdni i dość szybko zniwelowali przewagę do dwóch oczek. Co więcej, goście wyrównali na stan po 17... ale kolejny raz zagrywka PAM-u poczyniła spustoszenie w ich szeregach i to gospodarze zdobyli trzy kolejne punkty. Mający wyraźną chrapkę na wygraną do zera z wiele wyżej notowanym zespołem, LZS mocno wzięło się do pracy, dzięki czemu oglądać mogliśmy bardzo zacięty bój o każdą piłkę i kilka dłuższych wymian. Jak się okazało z emocjonującej walki w końcówce zwycięsko wyszli gospodarze wygrywając do 26. Na kolejny set mobilizowali się goście, którzy jak najszybciej zapomnieć chcieli o niefortunnej przegranej sprzed chwili. Mieli się jednak czego obawiać, bowiem PAM zaczął spisywać się znacznie lepiej jak na początku spotkania w każdym elemencie gry. Istotnie czwarta partia należała do akademików a ich przewaga w żadnym momencie seta nie była zagrożona. W końcu w ekipie gospodarzy zaczęło na stałe funkcjonować przyjęcie a przede wszystkim blok, przez który bardzo ciężko przebijali się goście. Zasłużenie wygrał PAM do 18. Ze spuszczoną głową ciężko wygrać seta, tymbardziej tie-break... a taki właśnie obrazek mieliśmy przed oczami już od początku decydującej partii i po każdym straconym punkcie w zespole gości. Zupełnie inne nastroje panowały w rozochoconym teamie lekarzy, którzy kontynuowali bardzo dobrą grę blokiem ale nie tylko. Gospodarze nie dali szans rywalom i wygrali do 11 a cały mecz 3:2. Chociaż zwycięstwo za dwa punkty nie w pełni satysfakcjonuje PAM, zawodnicy mogą być zadowoleni z siebie, że potrafili uciec przeciwnikom w bardzo ważnym momencie w III secie, kiedy jedna piłka mogła zadecydować o niespodziewanie szybkiej wygranej gości. Po spotkaniu jeden z siatkarzy PAM, tłumaczył niedyspozycję zespołu w pierwszych partiach ekperymentowaniem w ustawieniu drużyny. własne relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|