Nerwowa końcówka
W sobotni wieczór mieliśmy być świadkami rewanżu Ligowca na Pazim Radissonie za porażkę z poprzedniej rundy. Zawody rozpoczęły się z małym opóźnieniem z powodu oczekiwania na bramkarza reprezentacji portalu. Ligowiec.net dysponował tylko jedną zmianą, więc wiedział, że będzie ciężko w konfrontacji z twardym rywalem.
Początek spotkania nie przyniósł zbyt wielu emocji. Częściej przy piłce byli hotelarze, jednak nie potrafili rozbić dobrze broniącej defensywy rywala. Nieoczekiwanie reprezentanci portalu groźnie kontratakowali, jednak wychodzący na dobrą pozycję Michał Węglicki i Piotrek Kołakowski byli z premedytacją faulowani przez zawodników, których już minęli. Oczywiście o karach minutowych nie mogło być mowy. Mimo tego udało nam się wyprowadzić znakomity kontratak. Piotr Kołakowski znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, miał też wchodzącego kolegę, któremu mógł podać. Zdecydował się jednak na drybling i zbyt mocno wypuścił sobie piłkę marnując doskonałą okazję. W końcu jednak Radisson dopiął swego i niepilnowany Skibiński junior umieścił piłkę w siatce. Tuż po wznowieniu gry strzał Michała Węglickiego dobija Piotr Kołakowski i mamy już 1:1. Niestety nie udaje się Ligowcowi dociągnąć dobrego wyniku do przerwy i traci on kolejnego gola. Podczas przerwy nasz pomocnik reklamował sędziom, że co chwilę rywale grożą mu pobiciem i go obrażają, jednak zostało to zignorowane. Po zmianie stron Radisson zaczął dominować. Reprezentanci portalu nie mieli sił na wyprowadzanie kontrataków oraz na starcia z obrońcami. Sami zaczęli też grać podobnie do swego rywala faulując (a może nie, przecież sędzia nie odgwizdał przewinienia?) hotelarzy. Nie powstrzymało to jednak Radissona przed kolejnymi trafieniami, więc wkrótce z 2:1 zrobiło się 5:1. Hotelarze zaczęli rozgrywać piłkę z bramkarzem, co mogło się na nich zemścić, jednak po raz kolejny popisali się sędziowie spotkania. Po stracie piłki przez oponentów, piłkarz Ligowca oddał strzał z własnej połowy zmierzający do bramki, jednak cofający się golkiper Radissona piękną paradą wybił futbolówkę na rzut rożny. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że uczynił to wyraźnie poza polem karnym, czego dostrzec nie umiał arbiter znajdujący się kilka metrów od niego. Od tego momentu zaczyna się końcowa farsa. Nie ulega wątpliwościom, że po częstych faulach na naszym pomocniku, ten się bardzo denerwował i zapewne odpłacał swoim przeciwnikom. Jednak po jednym z oczywistych fauli nastąpiły wydarzenia, które są różnie relacjonowane. Według jednych Piotrek został uderzony w twarz, a jak się podnosił, został jeszcze odepchnięty przez swego przeciwnika, mimo, że nic nie zrobił. Według innych leżący piłkarz Ligowca został kopnięty. Radisson zaś twierdzi, że po faulu to nasz zawodnik uderzył rywala w genitalia za co został odepchnięty. Faktem jest, że sędzia postanowił zadziałać i zastosować kary. Zarządził wyrzucenie obu graczy na minutę na ławkę kar. Nie mógł się z tym pogodzić piłkarz Ligowca, który głośno protestował. Niestety arbitrzy nie podzielali jego zdania, więc dostał pięć minut kary. Wtedy nerwy mu puściły i wyzywał sędziów za co otrzymał czerwoną kartkę i miał opuścić halę. Początkowo kapitan Ligowca kazał mu zostać w hali i stwierdził, że nie ma sensu grać i oddaje walkowera. Później po rozmowie z piłkarzem Radissonu i propozycji by dograć ten mecz, zdecydował, by na nią przystać, jednak w tym momencie sędzia zakończył spotkanie. Nie ulega wątpliwościom, że byliśmy słabsi, a spotkanie i tak byśmy przegrali. Pozostaje jednak niesmak po stylu gry w tej lidze. Kilku piłkarzy z różnych zespołów zachowuje się tak, jakby grało o "złote kalesony", więc faulują w wyrachowany sposób korzystając z pobłażliwości arbitrów. Czym innym jest twarda gra, a czym innym prostackie faule, groźby i odzywki. Niestety niektórzy mylą te pojęcia i ulegają emocjom na boisku. Szkoda, bo zamiast dobrej zabawy w weekendy mamy prawdziwe wojny psychologiczne. własne relacjďż˝ dodaďż˝: Koniu |
|