Walka o 3 lokatę wciąż trwa
W kameralnej hali przy ulicy Bolesława Śmiałego doszło dziś do ciekawie zapowiadającego się pojedynku pomiędzy drużynami bezpośrednio walczącymi o awans z trzeciego miejsca w grupie C na trzecioligowym froncie. Mimo straty jednego punktu do Tabasco w lepszej sytuacji przed meczem byli siatkarze Cewara-King, którym kalendarz bardziej sprzyja a ewentualne, trzypunktowe zwycięstwo pozwoliłoby na spokojniesze podejście do dwóch ostatnich spotkań tej rundy.
Mecz okazał się zaciętym, pęciosetowym widowiskiem choć pierwsze dwie partie nie zapowiadały długiego pojedynku. Wszystko za sprawą bardzo nierównej gry obu ekip. Od początku meczu przewagę osiągnęli goście w osobach siatkarzy z Cewara, zdobywając przewagę skutecznymi atakami kapitana drużyny, które po nieszczelnych blokach opadały na parkiet po stronie Tabasco. Pierwszy punkt dla ostrych papryczek (grających w czerwonych i czerwono-białych trykotach) zdobył Marcin Dworzyński plasem w środek boiska. Jak się okazało był to jeden ze sposobów zdobywania oczek, po które chętnie sięgali siatkarze gospodarzy. Plasy i kiwki nie starczyły jednak na dobrze i konsekwentnie grający Cewar. Siłą gości był skuteczny blok oraz zdecydowanie lepsza dyspozycja w ataku. Ze strony rywali natomiast mogliśmy zobaczyć co najwyżej kilka ciosów autorstwa Zbyszka Marysia. Partię zasłużenie wygrał King do 19. Drugi set rozpoczął się nieco lepiej dla gospodarzy i w końcu dobrym atakiem po prostej popisał się Dworzyński. Cegiełkę do początkowego sukcesu dołożyli zawodnicy Cewara dwa razy pod rząd lądując w siatce, dzięki czemu Tabasco wyszło na dwupunktowe prowadzenie. Siatkarska hossa szybko jednak skończyła się dla gospodarzy po serii dobrych zagrywek Cewara i fatalnym przyjęciu. Znów głównie to Maryś straszył (od czasu do czasu), co wszakże nie robiło wielkiego wrażenia na pewnych siebie gościach. Przewaga 5 i 6-punktowa utrzymywała się przez większą część partii. Dopiero po 15 oczku do pracy wzięli się w końcu zawodnicy ambitnego Tabasco. Nieoczekiwanie doszli rywali przy 20 punkcie (lepiej poczynając sobie zarówno w bloku jak i na siatce) ale na tym właściwie się skończyło. Dwa błędy z ataków z drugiej linii w tak ważnym momencie rozbiło gospodarzy a tym samym przybliżyło Cewar do wygrania drugiego seta. Goście ostatecznie wygrali do 23. Zaznaczyć jednak należy, że w tej część spotkania Tabasco zawiesiło poprzeczkę wiele wyżej. Dokładnie stawiany blok skutecznie hamował zapędy atakujących, którzy decydowali się na kiwki wyraźnie zbyt często. W tej sytuacji na brawa zasłużył za to Radosław Ciecioka z Cewara za odważne i najczęsciej skuteczne ataki. Kolejny set to również dobry początek siatkarzy Tabasco, najwyraźniej podbudowanych niezłą postawą w końcówce poprzedniej partii. Dobra gra blokiem była kontynuowana, podobnie jak poprawiła się skuteczność w ataku, już nie tylko za sprawą Marysia ale także najmłodszych zawodników na boisku. Cewar za to zaczął grać zupełnie bez animuszu. Dodając do tego kiepskie przyjęcie i zupełnie nietrafione decyzje wystawiającego, który na początku słał piłki tylko i wyłącznie na lewe skrzydło do Radosława Ciecioka, trudno było spodziewać się sukcesów. Mimo wszystkich mankamentów gry gości, zdołali dojść do stanu po 19, ale bardzo zmobilizowana ekipa Tabasco nie pozwoliła wydrzeć sobie tego seta. Marzenia o szybkiej wygranej Cewara pękły jak bańka mydlana. W pierwszej części czwartej już odsłony potyczki grę pociągnęły dobre zagrywki gospodarzy, m.in. w wykonaniu Przemysława Szczygielskiego. Pewne prowadzenie i mnożące się błędy po stronie gości zwiastowały tie breaka. Faktycznie, Cewar-King zdobywał punktu głównie po prostych błędach rywali. Ładnej gry w tym secie nie było wiele. Ostatecznie rozentuzjazmowane Tabasco dobrnęło do stanu remisowego w meczu. Ostatnia partia zaczęła się widowiskowo, bo pojedynczą czapą, założoną przez jednego z siatkarzy Tabasco. Na szczęscie w tym decydującym starciu zawodnicy nie oszczędzali sił i chętniej atakowali jak przystało na drużyny z aspiracjami na awans nawet do II ligi. Co ciekawe, przez cały tie break lekką przewagę mieli gospodarze, którzy przy stanie 13:11 chyba zbyt szybko uwierzyli w zwycięstwo. Po przerwie i pukcie zdobytym tuż po niej przez gości oraz ataku w taśmę Tabasco zrobiło się nerwowo bo remisowo, po 13. Od tego momentu to Cewar narzucił warunki gry, zaskakująco łatwo jednak zdobywając upragnione dwa oczka. Ostatnia piłka w meczu powędrowała z zagrywki w sam środek, idealnie między przyjmujących, którzy nawet nie drgnęli. Spotkanie wygrał Cewar-King, choć nie bez wysiłku, co potwierdzają słowa kapitana drużyny tuż po ostatnim gwizdku sędziego: - A jednak nie było tak łatwo jak wcześniej sądziłem... Mecz mógł się podobać, bo emocji i ambitnej gry (jak to zazwyczaj bywa na trzecioligowych parkietach) nie zabrakło. Mankamentem spotkania były z pewnością zbyt długie przestoje w grze jednych bądź drugich, sięgających, jak widać, nawet dwóch setów z rzędu. Sporo było też błędów, wliczając w to może nawet rekordową liczbę dotknięcia siatki. Dzięki zwycięstwu Cewar punktowo zrównał się z Tabasco, co daje mu jednak większe szanse na awans, bowiem możliwość zdobycia większej ilości punktów w meczach przeciwko HOP oraz Sean jest bardziej prawdopodobna jak plan urwania choćby pojedynczych setów JW przez Tabasco... własne relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|