Bez bramek przy Twardowskiego
W sobotni wieczór Pogoń Szczecin bezbramkowo zremisowała z Koroną Kielce, przedłużając trwającą już pięć meczów serię bez zwycięstwa.
Choć podopieczni Macieja Skorży w końcu nie stracili bramki i zagrali od pierwszej minuty z pełnym zaangażowaniem, nadal nie potrafili odnaleźć się pod polem karnym przeciwnika. Poprawa gry ofensywnej jest najważniejszym elementem, na jakim w czasie przerwy reprezentacyjnej będzie musiał skupić się sztab szkoleniowy Dumy Pomorza. Pojedyncze przebłyski dobrej gry w wykonaniu Adama Gyurcsó czy Spasa Deleva nie są w stanie przynieść Pogoni sytuacji bramkowych, bowiem nadal nie ma kto straszyć rywali w polu karnym.
Sobotnie spotkanie było nietypowe, bowiem zniesmaczeni poprzednimi słabymi występami zawodników, kibice zrezygnowali z prowadzenia dopingu, udając się w tym samym czasie na mecz wyjazdowy rezerw z Kotwicą Kołobrzeg. Nietypowe również dlatego, że dość niespodziewanie opaskę kapitańską w meczu tym założył bramkarz Pogoni Łukasz Załuska.
Początek meczu mógł napawać optymizmem 5595 widzów na stadionie. To gospodarze walczyli o każdą piłkę, dłużej się przy niej utrzymywali i wydawać by się mogło, że dość szybko stworzą realne zagrożenie pod bramką przeciwnika. Już w 15 minucie po rzucie rożnym piłkę głową uderzał Cornel Rapa, a dobrze interweniował golkiper rywali Maciej Gostomski. Groźniejsi byli jednak przyjezdni, którzy wykorzystywali między innymi głupie faule szczecińskiej defensywy tuż przed polem karnym oraz niezdecydowanie w samym już polu karnym. Właśnie przez niepewność w obronie najpierw Elia Soriano sprawdził czujność Łukasza Załuski, a w doliczonym czasie gry kapitan szczecinian przed polem karnym w ostatniej chwili wybił piłkę spod nóg Michaela Gardawskiego. Szczecinianie odpowiedzieli tylko celnym uderzeniem Ricardo Nunesa z rzutu wolnego, po którym bramkarz rywali pewnie wybił piłkę na rzut rożny. Druga połowa meczu zaczęła się od strzałów z dystansu z obu stron. Najpierw swoich sił próbował Adam Gyurcso, jednak po rykoszecie piłka minimalnie minęła słupek bramki rywali. W odpowiedzi Mateusz Możdżeń silnym uderzeniem z 20 metrów zmusił Łukasza Załuskę do wybicia piłki na rzut rożny, a chwilę później po dośrodkowaniu z narożnika boiska ponownie ten sam zawodnik uderzył z kilku metrów wprost w bramkarza Pogoni. Po tych sytuacjach z początku drugiej części meczu kibice liczyli na kolejne dobre okazje, a praktycznie do ostatniego gwizdka oba zespoły nie stworzyły już zagrożenia. Głośno na trybunach zrobiło się tylko raz, gdy w 66 minucie meczu Mate Tsintsadze zastąpiony został przez wracającego po kontuzji Rafała Murawskiego. Doświadczony pomocnik daleki jest jeszcze od swojej wysokiej formy, jednak w oczach kibiców jest jedną z ostatnich nadziei Portowców na oderwanie się od dolnych rejonów ligowej tabeli.
ďż˝rďż˝dďż˝o: Własne
relacjďż˝ dodaďż˝: WpV |
|