Jak się nie wygrywa 3:0...
Do bardzo ciekawej konfrontacji na drugoligowym froncie doszło we wtorkowy wieczór w hali Pomorskiej Akademii Medycznej, gdzie młodzi medycy podejmowali jednego z najgroźniejszych rywali w walce o awans, czyli ekipę Asprodu Goleniów.
Faworyta potyczki trudno było wskazać, dlatego od początku spotkania raczej spodziewać mogliśmy się wyrównanej gry i walki o każdą piłkę po obu stronach siatki. Jak się jednak okazało pierwsza partia nie przyniosła oczekiwanych emocji i jak stwierdził trener PAM-u - Stanisław Gorwa, jego podopieczni wygrali bez problemu do 14 ale na stojąco, co musiało zarzutować na ich postawę w kolejnych setach. Problemy gospodarzy zaczęły się już na samym początku drugiej odsłony meczu, gdy niedokładność zarówno w grze obronnej, jak i ataku mocno dawała się we znaki. Przy stanie 2:7 słusznie o przerwę poprosił trener PAM-u, po której jego siatkarze powoli ale skutecznie doganiali rywala. Dość liczne błędy w przyjęciu ekipy Asprodu sprzyjały gospodarzom, którzy wyszli na pierwsze prowadzenie w tym secie kończąc piłkę przy stanie 12:12. Od tego momentu gra toczyła się głównie pod dyktando dobrze spisujących się w bloku siatkarzy PAM-u. Partię zasłużenie wygrali do 20. Przed trzecim setem mocno mobilizowali się przyjezdni. Pierwszy punkt należał właśnie do nich a od samego początku świetnie w ataku grali Marcin Bąbała (prezentujący znakomity wyskok) oraz grający z numerem 10 Jacek Wawrzyniak. Kilkupunktowa przewaga osiągnięta w początkowej fazie seta bez większych problemów utrzymana została do 25 oczka. Scenariusz pięciosetowej batalii w tym momencie był wiele bardziej prawdopodobny jak zakończenie meczu w stosunku 3:1. Czwarta partia rozpoczęła się znów lepiej dla gości ale tym razem pierwszy punkt zdobył blokiem Bąbała. Jak się okazało po kilku chwilach, gra w tym elemencie nie zawodziła. Pojedynczym blokiem pochawalić mógł się również Tomasz Dębowski. Dzięki lepszemu przeglądowi pola i plasom w sam środek boiska przyjezdni zyskiwali kolejne punkty. Gospodarze nie zamierzali jednak składać broni. Po kilku atakach nie do obrony, grającego z numerem 8, Mariusza Stępnia PAM otrząsnął się i wyrównał stan seta. Co więcej, gospodarze efektywnie zaczęli poczynać sobie w ataku z krótkiej, także, dzięki czemu wyszli na trzypunktowe prowadzenie (15:12). Zdenerwowani siatkarze z Goleniowa w tym momencie meczu popełniali sporo błędów. Kolejna przerwa na życzenie gości musiała, zatem, mocno nimi wstrząsnąć, że zaczęli grać jak z nut. Raz po raz niezwykle mocne ataki serwował gospodarzom wspomniany już Wawrzyniak. Znaczny udział w zwycięstwie do 23 mieli również Dębowski i Bąbała. Nie bez znaczenia była również dobra gra obronna Asprodu. W tie breaku goście pozostali na zwycięskiej stronie boiska i jak skończyli poprzednią partię tak też zaczęli kolejną, ostatnią dzisiejszego wieczora, wychodząc na kilkupunktowe prowadzenie. Asprod swobodnie grał w ataku. Ich zwycięstwo tylko raz było zagrożone, kiedy po bloku dwóch ósemek PAM-u, nieoczekiwanie na tablicy pojawił się wynik remisowy. Wysiłki gospodarzy na nic się jednak zdały. Pewni siebie goście bez większych problemów zakończyli seta do 10 a cały mecz wygrali 3:2 zdobywając cenne dwa punkty, dzięki którym przegonili dziejszych rywali i znaleźli się na trzecim miejscu w ligowej tabeli. Po spotkaniu na postawę swoich siatkarzy narzekał trener PAM-u: Pierwszy set w naszym wykonaniu na stojąco i chłopakom wydawało się, że cały mecz można tym sposobem wygrać. Niestety potwierdziła się stara prawda, że jak nie wygrywa się przy stanie 2:0 to przegrywa się całe spotkanie. własne relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|