Sandra Spa Pogoń bliżej ćwierćfinału mistrzostw Polski
Sandra Spa Pogoń Szczecin wykonała pierwszy krok ku grze w ćwierćfinale mistrzostw Polski w PGNiG Superlidze. Gospodarze w hali Azoty Arena pokonali Chrobrego Głogów 33:30. Dodajmy bardzo mocno osłabionego Chrobrego. Podopieczni Rafała Białego wypracowali sobie przewagę, ale na 10 minut przed końcem był już remis po 27. Emocje i nerwy zenitu sięgnęły w samej końcówce. Oba zespoły kończyły zawody grając w polu w czterech zawodników. To naprawdę rzadkie wydarzenie w handballu.
Szczecinianie rozpoczęli mecz od kilku świetnych obron bramkarza Edina Tatara. Wykorzystywali także błędy w ataku rywali. Głogowianie znaleźli jednak sposób na Pogoń. Błyskawicznie wznawiali grę po stracie bramki i tym sposobem gonili gospodarzy. Nadal jednak widać było u nich niską skuteczność rzutową, zwłaszcza z rzutów karnych. Przeniosło się to na wynik 9:4 po 13. minutach zawodów. Wreszcie o rozmowę ze swoimi zawodnikami poprosił Jarosław Cieślikowski.
Rozmowa z trenerem dała rezultat. Goście poprawili grę w ataku i zaczęli mozolnie acz skutecznie odrobiać straty. Dalej ich głównym atutem były szybkie wznowienia i błyskawiczne kontry, na które miejscowi nie do końca byli przygotowani. Od tamtej pory mecz się wyrównał. Formą błyszczał zwłaszcza Kirył Kniaziew. Białorusin do przerwy miał już 5 trafień. Takim samym dorobkiem bramkowym mogli się pochwalić także Szymon Sićko oraz Marek Świtała. Do szatni oba zespoły zeszły przy stanie 17:15, co zapowiadało spore emocje po zmianie stron. Od festiwalu rzutów karnych oraz podstawowych błędów po obu stronach rozpoczęła się druga odsłona spotkania. W Pogoni szwankowała kontra, a w zespole z Głogowa skuteczność w ataku. Udawały się tylko pojednyncze akcje. W bramce gospodarzy brylował tymczasem Paweł Matkowski. Po części dzięki niemu utrzymywała się przewaga szczecinian, która oscylowała w granicach 2-3 bramek. Siódemkę z Dolnego Śląska można było pochwalić za grę w defensywie. Starali się ją zmieniać z 6:0 na 5:1, co przynosiło pewien efekt. W 51. minucie Chrobry odzyskał nadzieję na odwrócenie losów tego spotkania. Szansą mogło też być upomnienie dla Mateusza Zaremby i taka też się nadarzyła w kolejnej minucie. Świtała po raz pierwszy doprowadził w tym meczu do remisu po 27. Nadal jednak nie wiadomo było, kto będzie się cieszył z wygranej. W końcówce meczu szala zwycięstwa przechyliła się na stronę miejscowych. Przyjezdni po kilku prostych stratach natychmiast zostali skontrowani. Co ciekawe, oba zespoły kończyły mecz w czwórkę. Ten fakt gorzej jednak wpłynął na graczy Cieślikowskiego, którzy u siebie będą mieli do odrobienia trzy oczka.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne/sportowefakty.wp.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|