Była seria porażek, jest seria ważnych zwycięstw
Po raz trzeci z rzędu na własnym parkiecie szczypiorniści Sandra Spa Pogoni Szczecin nie dali sobie wydrzeć punktów. Tym razem w ramach 19. kolejki PGNiG Superligi mężczyzn pokonali zespół Zagłębia Lubin 30:28. Zawodom towarzyszyły nie lada emocje. Kto nie był, niech żałuje. Naprawdę jest czego. Podopieczni Mariusza Jurasika powoli wracają do gry, jaką pokazywali, kiedy święcili triumfy w lidze. Bardzo dobre wrażenie pozostawili po sobie: Arkadiusz Bosy, Bartosz Konitz, Kirył Kniaziew, Edin Tatar. Pochwały należą się jednak całemu zespołowi. Dzięki wygranej Portowcy wciąż liczą się w walce o play-off.
Nie rozpoczęło się jednak tak, jak gospodarze planowali. Źle funkcjonował przede wszystkim atak szczecinian. Owszem na pierwszą bramkę w meczu czekaliśmy stosunkowo długo. Szybciej dokonali tego przyjezdni. 'Portowcy' z kolei swoim kibicom na pierwsze chwile radości po celnym rzucie kazali czekać aż do 8. minuty rywalizacji. Wówczas pięknym bombą z dystansu Patryka Małeckiego pokonał Michal Bruna. To był pierwszy sygnał, że Pogoń wcale w tym meczu nie odda pola walki. Tak też się właśnie stało.
Od tamtej chwili miejscowi ruszyli do skomasowanych ataków. Nie brakowało jednak skutecznych obron, w których znów błyszczał Edin Tatar. Ten rok zdecydowanie należy do bośniackiego bramkarza. Jedynym dla niego problemem był Arkadiusz Moryto i jego rzuty karne bądź ze skrzydeł. W rezultacie zawodnik Miedziowych do przerwy miał już na swoim koncie 8 trafień. Cóż jednak z tego, kiedy jego zespół do szatni zszedł ze stratą trzech bramek (15:12). Po zmianie stron ekipa z Grodu Gryfa bardzo miło zaskakiwała. W 39. minucie było już 21:16. Wydawało się, że za chwilę skończą się emocje w tych zawodach. Zagłębie nie składało jednak broni. Zaskakujące dla rywali były ich szybkie wznowienia po stracie gola. Właściwie za każdym razem padała bramka, po czym gracze Mariusza Jurasika znów musieli budować swoją przewagę. W pewnym momencie rywale doszli gospodarzy na jedno 'oczko' (22:21). Do remisu nie zdołali doprowadzić. O wyniku końcowym zdecydowały trzy ostatnie minuty. W 57. minucie było jeszcze tylko 28:27. Pogoń wykonywała wówczas karnego, którego wykorzystał Michal Bruna. Potem doszła skuteczna obrona Tatara. Ostatecznie gości dobił Dawid Fedeńczak i zrobiło się 30:27. Miedziowi zaczęli kryć każdy swego, ale zabrakło im czasu. Ostatecznie dwa ważne punkty i trzecie z rzędu zwycięstwo padło udziałem granatowo-bordowych. Walka o play-off rozgorzała na dobre.
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |
|