Przez ponad dwadzieścia pięć minut koszykarze King Wilków Morskich Szczecin nie mogli trafić 'zza łuku'. Przez ten czas 'zachodniopomorskie derby' były w miarę wyrównanym pojedynkiem z drobną przewagą podopiecznych Marka Łukomskiego. Gdy tylko Paweł Kikowski po ósmej próbie drużyny w końcu trafił, to gospodarze natychmiast 'uciekli' AZS-owi Koszalin i przed decydującą odsłoną wypracowali sobie 14 pkt. przewagi, której już mimo ambitnej postawy Akademikom nie udało się 'odrobić'.
Szczecinianie wygrali 76:65, dzięki czemu w połowie lutego pojadą do Warszawy, aby rywalizować o Puchar Polski, natomiast na trzech wygranych z rzędu zatrzymała się najlepsza w bieżących rozgrywkach seria koszalinian.

AZS Koszalin przyjechał do stolicy Pomorza Zachodniego powalczyć o wygraną. Goście wiedzieli, że nie byli faworytami, ale zapowiadali walkę z pokorą, respektem wyciągając wnioski z poprzednich starć.
W pierwszych minutach podopieczni Piotra Ignatowicza wyraźnie zaskoczyli miejscowych i po punktach tria: Curtis Millage, Piotr Stelmach i Jakub Zalewski prowadzili 8:2. Jednak jak się później okazało była to jedyna taka seria biało-niebieskich a na parkiecie błyszczało inne trio.

Gospodarze mimo, że przegrywali walkę na tablicach to jednak w strefie podkoszowej łatwo zdobywali punkty. Szybko wyrównali i pierwszą kwartę wygrali jednym oczkiem. Spora w tym zasługa Taylora Browna zdobywcy 6 pkt.

Przestój Akademików z pierwszej kwarty przedłużył się na pierwsze minuty następnej, przez co po bezbłędnie wykonywanych rzutach wolnych przez Browna szczecińska wataha prowadziła różnicą ośmiu oczek. Goście nie poddawali się, trafiając m.in zza łuku przed przerwą zniwelowali część strat i nadal pozostawali w grze.

W pierwszej połowie spotkania gracze Marka Łukomskiego mieli problem z rzutami dystansowymi. Paweł Kikowski po stratach szybko siadał na ławce rezerwowych a jego koledzy siedmiokrotnie rzucali zza linii 6,75m ani razu nie trafiając.

Po zmianie stron Akademicy podobnie jak w pierwszych minutach meczu przystąpili do mocnego uderzenia. Pięć oczek z rzędu pozwoliło im wyrównać, jednak objąć prowadzenia już nie zdołali. Wilki akacjami podkoszowymi i rzutami wolnymi przywrócili wcześniejszy stan posiadania.

Po prawie 25. minutach gry Paweł Kikowski w końcu trafił zza łuku. Potem wszystko potoczyło się błyskawicznie. Mimo wysiłków Curtisa Millage'a po kolejnych trzech trafieniach w ten sposób znającego wagę derbów z AZS-em byłego gracza Kotwicy Kołobrzeg oraz Michała Nowakowskiego nagle na świetlnej tablicy widniał wynik 59:46.
To był przełomowy fragment spotkania. Ambitnie grający goście nie byli już w stanie znacząco zmniejszyć strat. Gospodarze grali mądrze i pewnie. W ostatniej kwarcie po prostu nie dali sobie wydrzeć wygranej, która oprócz zwycięstwa w derbach dała im przepustkę do Warszawy.

Ojcami zwycięstwa okazał tercet Taylor Brown, Paweł Kikowski i Russell Robinson. Ta trójka zdobyła w sumie 47 punktów dla szczecinian. Po drugiej stronie barykady nieco mniej skuteczni byli: Curtis Millage, Remon Nelson i Kenny Manigault. Warto zaznaczyć, że debiut biało-niebieskich barwach zaliczył Kevin Johnson, jednak poza dwoma rzutami wolnymi i zbiórkami niczym się nie wyróżnił.

King Wilki Morskie Szczecin - AZS Koszalin 76:65 (14:13;19:16;28:19;15:18)

King Wilki Morskie: Taylor Brown 18 (6 zb.), Paweł Kikowski 17 (3/4x3), Russell Robinson 12, Jakub Garbacz 7, Michał Nowakowski 7 (6 zb.), Szymon Łukasiak 6 (5 zb., 2 blk.), Robert Skibniewski 3, Marcin Dutkiewicz 2, Zach Robbins 2, Craig Sword 2

AZS: Curtis Millage 14 (5 as.), Remon Nelson 12, Kenny Manigault 11 (10 zb.), Darrell Harris 6 (8 zb.), Igor Wadowski 6, Jakub Zalewski 6, Piotr Stelmach 5, Marcin Nowakowski 3, Kevin Johnson 2, Sławomir Sikora 0, Daniel Wall 0 (4 str.)

ďż˝rďż˝dďż˝o: własne