W I lidze znów na szczycie
Już drugi raz pod rząd Espadon, zaliczany do grona faworytów rozgrywek, zagrał mecz na szczycie, tym razem przeciwko Green Reefers. Przypomniejmy, że w ubiegłym tygodniu dzisiejsi gospodarze przegrali ważną potyczkę w hali Poczty Enterprise (2:3). Wynik środowego spotkania był, zatem, istotny dla układu czołówki, w której aż cztery ekipy miały po 13 punktów.
Początek meczu należał zdecydowanie do Espadonu, który po serii dobrych zagrywek wyszedł na czteropunktowe prowadzenie, utrzymywane przez większą część partii, także dzięki bardzo dobrej dyspozycji głównego atakującego - Leszka Czerlonka. Goście przebudzili się po bloku Waldemara Baranowskiego w ważnym momencie gry dając swoim kolegom z drużyny sygnał do walki o zwycięstwo. Od tego momentu to Green prezentował się lepiej w grze ofensywnej, wykorzystując przy tym kilka przechodzącyh piłek. Seta na swoją korzyść goście zakończyli zdobywając z zagrywki 26 oczko. W pierwszej częsci drugiej odsłony meczu gra toczyła się punkt za punkt. Niedokładne przyjęcie (szczególnie w drużynie przyjezdych) siatkarze rekompensowali wspaniałą postawą w obronie, wybierając nogą bądź końcami palców u dłoni fatalne piłki z drabinek oraz te opadające daleko od linii końcowej boiska. Momentami ręce same składamy się do oklasków. Przy tej zażartej walce lekką przewagę zaczęli zyskiwać gospodarze. Pięciopunktowe prowadzenie (19:15) było w dużej mierze dziełem znakomicie grającego libero Espadonu - Pawła Zubko, który w całym meczu popełnił tylko jeden błąd w przyjęciu. Kiedy wydawało się, że gospodarze spokojnie dowiozą zwycięstwo do końca seta, do pracy znów pod koniec wzięli się siatkarze Reefers. Chwilową niemoc w ataku przełamał, grający z numerem 8 na czarno-zielonej koszulce gości - Przemysław Malujdy kończąc wystawiane mu piłki ze środka. Przy stanie 22:20 o przerwę poprosili gospodarze po kilku punktach z rzędu zdobytych przez rywali. Jak się okazało, przerwa nie wybiła z rytmu rozpędzonego Green. Do remisu w końcu doszło (23:23) po wspomnianym, jedynym w meczu błędzie w przyjęciu Zubko. Zdobytego prowadzenia goście nie oddali, m.in. dzięki świetnej postawie Baranowskiego i Malujdy w atakach z krótkiej. Ten drugi zakończył też partię pojedynczym blokiem, podwyższając prowadzenie gości w meczu. Ostatniej szansy na wybrnięcie z nie lada tarapatów nie wykorzystał Espadon, mimo niezłej postawy i wyrównanej walki z rywalem do mniej więcej połowy trzeciego seta. Cóż z tego, że Zubko na milimetry odgrywał do wystawiającego - Pawła Frankowskiego. Dzisiaj to było za mało na dobrze naoliwioną maszynkę do zdobywania punktów w postaci atakujących Green, na czele z Malujdy. Stojący na wysokim poziomie mecz zasłużenie wygrali goście, prezentując radośniejszą i skuteczniejszą siatkówkę. Być może w zwycięstwie nad jednym z głównych rywali do mistrzowskiego tytułu pomogło pozytywne nastawienie i przyjazna atmosfera nawet w momentach kilkupunktowych strat... własne relacjďż˝ dodaďż˝: flora |
|