Spójnia Stargard po wizycie w Poznaniu straciła fotel lidera pierwszej ligi koszykarzy, ale nikogo to nie powinno martwić, bowiem biało-bordowi notują bardzo dobry start rozgrywek. Po zwycięstwie 70:61 wygrali oni czwarty pojedynek z rzędu i tylko dzięki gorszemu bilansowi punktów zdobytych do straconych ustępują Sokołowi Łańcut.

Zwycięstwo przyjezdnym nie przyszyło łatwo. Goście w pierwszej połowie mięli spore kłopoty z defensywą. Skrupulatnie wykorzystywali to podopieczni Przemysława Szurka. Stargardzianie mieli problemy z powstrzymaniem Adama Metelskiego, który nie tylko 'szalał' pod tablicami, ale także 'na fali' celnie przymierzył zza linii 6,75 metra.

Środkowy z Poznania w pierwszej połowie zdobył w sumie 17 pkt, co stanowiło większość oczek jego drużyny.

Jednak tuż przed przerwą Spójni udało się przejąć inicjatywę. Po punktach Frasia, Lewandowskiego i wolnym Dymały biało-bordowi objęli prowadzenie, którego jak się później okazało nie oddali już do końca.

Ci co myślą, że po przerwie obyło się bez emocji srogo się mylą. Najpierw gościom udaje się zniwelować stratę do dwóch oczek, później okres koncertowej gry podopiecznych Krzysztofa Koziorowicza daje im na początku czwartej odsłony dziewiętnastopunktowe prowadzenie, które w końcowych fragmentach meczu gwałtownie zaczyna topnieć. Mimo trójki Dymały gospodarze zbliżyli się do Spójni na odległość pięciu punktów.

Na całe szczęście dla przyjezdnych końcowe 180 sekund to festiwal rzutów wolnych a w nich o wiele bardziej skuteczni byli przyjezdni. Biofarm zatracił swoją skuteczność, dzięki czemu biało-bordowi wygrali 70:61 i zaczynają być postrzegani jako jeden z faworytów do awansu. To cieszy, ale czy podopieczni Krzysztofa Koziorowicza poradzą sobie z takimi oczekiwaniami?

Basket Poznań - Spójnia Stargard 61:70 (16:15, 13:18, 11:22, 21:15)
Basket: Metelski 17, Struski 10, Fiszer 8, Wieloch 8, Frąckowiak 6, Migała 6, Kurpisz 4, Bręk 2, Gruszczyński 0, Smorawiński 0

Spójnia: Dymała 16, Pytyś 12, Lewandowski 11, Pabian 10, Raczyński 9, Fraś 6, Janiak 4, Śpica 2

ďż˝rďż˝dďż˝o: własne