Frączczak: Na to pracuję, żeby mnie kibice szanowali
Podstawowym warunkiem, by wygrać z Legią jest agresja w grze?
- Legia to bardzo dobry zespół jak na polskie warunki. Czasami trzeba ich stopować pozytywną agresją. Oni też tak grają. Przed meczami z tym zespołem zawsze mówimy sobie, że muszą nas „poczuć”. Nie przyjechali tutaj sobie pograć, zgarnąć punkty i wrócić do Warszawy.
Oprócz dwóch trafień, bardzo mocno angażowałeś się w walkę z obrońcami Legii.
- Trzeba było uprzykrzać im życie, żeby nie mogli rozgrywać piłki swobodnie. Czasami przytykało, ale dopóki były siły, to to robiłem. Po raz kolejny zaliczasz minuty jako napastnik. Z każdą chwilą czujesz się pewniej na swojej nowej-starej pozycji? - Tak, to wymaga gry i pracy na treningach. Od pierwszej minuty zagrałem w ataku po raz drugi z rzędu. Jeśli trener będzie mnie tam widział, to zagram. Oczywiście, są sytuacje losowe, gdy trzeba pomóc w innym miejscu boiska. Jeszcze nie raz będę musiał zmienić pozycję. Skuteczność przy rzutach karnych jest w twoim wypadku imponująca. - Nie boję się brać odpowiedzialności. Czy będę strzelał, to zależy od sytuacji na boisku. Czasami gra się średni mecz, nie ma się pewności. Trener zawsze pyta przed meczem. Do tej pory zawsze się zgłaszałem. Są też inni chłopacy, którzy też sobie poradzą, jeśli zajdzie potrzeba. Póki co jest fajnie, bo się jeszcze nie pomyliłem. W zupełnie innych nastrojach można jechać do Gdyni po tak wywalczonym zwycięstwie? - Tydzień będzie spokojniejszy. To duży kop do przygotowań do meczu z Arką. Tam będzie inny mecz. Na takich meczach jak dzisiaj buduje się atmosferę. Takie wygrane przy własnej publiczności są budujące. Gdy schodziłeś z boiska, otrzymałeś brawa, ale kibice także skandowali „Adam Portowiec”. - Dziękuję, to miłe. Na to pracuję, żeby mnie kibice szanowali. Raz zagra się słabo, raz lepiej, ale trzeba zostawiać zdrowie na boisku.
�r�d�o: pogonszczecin.pl
relacjďż˝ dodaďż˝: Bengoro |
|