Krzysztof Lipka nie uratował Stali. Kluczowy sukces Pogoni!
Pogoń Szczecin sprawiła swoim kibicom miłą niespodziankę. Jechała do Mielca raczej nie w roli faworyta rywalizacji. Dokonała jednak tego, czego od niej oczekiwano. Zdobyła dwa bardzo ważne punkty pokonując tamtejszą PGE Stal. Tym samym wiadomo już, że ekipa z Podkarpacia wraz ze Śląskiem Wrocław spadają do I ligi piłki ręcznej. Portowcy zaś wciąż mogą uniknąć gry w barażach. Depczą po piętach Gwardii Opole, która za kilkadziesiąt minut rozpocznie mecz na Dolnym Śląsku.
Spotkanie w Mielcu lepiej rozpoczęli szczecinianie. Co prawda, to miejscowi wznawiali ze środka, ale w swojej debiutanckiej akcji nie ustrzegli się błędu. Kontrę na bramkę zamienił Wojciech Jedziniak. Po 5. minutach było już 1:3. W Pogoni dobre wejście zanotował Edin Tatar. Stal nie zamierzała jednak łatwo oddawać pola gry. Do remisu po 4 doprowadził Damian Krzysztofik. Obrotowy ewidentnie ratował gospodarzom skórę.
W drugi kwadrans oba zespoły weszły przy stanie 6:8. Granatowo-bordowi ten fragment zawodów rozegrali jednak fatalnie. Lepsze wrażenie sprawiali gospodarze. W bramce przypomniał o sobie Krzysztof Lipka. Między innymi dzięki golkiperowi to mielczanie zyskali dwubramkowe prowadzenie. W 26. minucie trafił Sergiej Dementiew i było 12:10. Łatwo policzyć, że Portowcy przez 11 minut trafili raptem dwukrotnie. Co ciekawe, mogli grać też w przewadze liczebnej (6 na 4). Wynik do przerwy ustalił Patryk Walczak. Po zmianie stron Pogoń wróciła do gry o pełną pulę. Gospodarze na swoje pierwsze trafienie czekali aż 4 minuty. Portowcy w tym czasie prowadzili już 15:13. Stosunkowo często mogli wykonywać rzuty karne. Jednego z nich wykorzystali po faulu Jakuba Kłody. Mielczanin otrzymał czerwony kartonik, który oznaczał dla niego zakończenie zawodów. Ławka PGE Stali nie omieszkała pokazać swojego ogromnego niezadowolenia. Kiedy wydawało się, że wszystko idzie w dobrą stronę, znów granatowo-bordowi zaczęli tracić dystans. Wiktor Kawka trafił trzykrotnie z rzędu i dzięki temu to Stal wyszła na 21:19. Więcej jednak problemów szczecinianom sprawiał Lipka. Bez wątpienia Man of the Macht. Od tamtego czasu mecz nabrał charakteru gol za gol. Można było śmiało powiedzieć, że teraz każda akcja miała znaczenie. Tak też właśnie było. Ostatnie pięć minut zdecydowało o wyniku końcowym. Miejscowi popełnili fatalne błędy, które goście pewnie wykorzystali. Dwa punkty powędrowały na konto Pogoni, która wciąż liczy się w walce o 9. miejsce!
ďż˝rďż˝dďż˝o: własne
relacjďż˝ dodaďż˝: kempes7 |