Po wyjazdowym meczu z Kłodzkiem wracamy do hali Milenium, by powalczyć o kolejne punkty z ostatnim w tabeli Biofarmem Basket Poznań. Pomimo ostatniego miejsca drużyna z Poznania ma w swoich szeregach graczy o dużo wyższym poziomie niż obecnie zajmowane miejsce. Przed sezonem Biofarm stawiany był do pierwszej trójki ligi i dla wielu miejsce zajmowane przez drużynę trenera Klozińskiego jest dużym zaskoczeniem.
Po słabym początku sezonu doszło w Poznaniu do zmiany na ławce trenerskiej. Dobrze znanego w Kołobrzegu Pawła Blechacza zmienił Marcin Kloziński. Liderem Biofarmu jest rozgrywający Marcin Flieger mający najlepszą średnią w lidze 22,5 punktu na mecz. Co ciekawe występ Fliegera stoi pod znakiem zapytania ze względu na kontuzję. Myśląc o zespole z Poznania nie można zapominać o braciach Dawidzie i Mateuszu Bręku oraz powracającym do I ligi po sezonie spędzonym w Polpharmie Filipie Struskim. Patrząc na statystyki Biofarmu popełniają średnio 16 strat na mecz, czyli najwięcej w całej lidze. Mocną stroną są zdecydowanie punkty zdobywane z linii rzutów wolnych średnio 19,4 punktu na mecz.
Po pauzie w 8 kolejce czekał nas wyjazd do Kłodzka, który w ostatniej kolejce przegrał na wyjeździe z Księżakiem. Zetkama wzmocniona była na ten mecz zawodnikami ekstraklasowego Śląska Wrocław w ramach umowy szkoleniowej. Mecz rozpoczęliśmy piątką Jakub Stanios, Hubert Kruszczyński, Bartosz Wróbel, Łukasz Bodych oraz Nick Madray.
Rzucanie w meczu rozpoczął po dwóch minutach gry Kutta. Dalsza część spotkania to celne rzuty z dystansu gospodarzy, które dawały im kilkupunktowe prowadzenie. W ósmej minucie kwarty gospodarze objęli 9 punktowe prowadzenie. Na nasze szczęście do końca tej części meczu trafiała tylko Kotwica za sprawą Wróbla, Kruszczyńskiego i dobrze dysponowanego w tym meczu Madraya. Nick tylko w trakcie 10 minut spotkania zebrał 8 piłek. Kwarta zakończyła się wynikiem 19-18 dla gospodarzy.
Po pauzie w ostatniej kolejce spowodowanej wycofaniem się Polfarmexu Kutno czeka nas daleki wyjazd do Kłodzka. Drużyna prowadzona przez Jerzego Chudeusza powraca po roku przerwy na zaplecze Energa Basket Ligi. Według ekspertów drużyna Zetkamy miała być czerwoną latarnią ligi, ale po 8 kolejkach ma swoim koncie w 6 meczach dwie wygrane oraz cztery porażki po zmianie tabeli spowodowanej wycofaniem się Kutna.
W drużynie z Kłodzka za zdobywanie punktów odpowiedzialni są Jarosław Bartkowiak średnio 11,8 punktu, Jan Malesa 11,6 punktu oraz Marcin Kowalski 11 punktów na mecz. Jak widać ciężko znaleźć lidera. Siłą kłodzczan jest gra zespołowa. Patrząc na statystyki drużyny mocną stroną podopiecznych trenera Chudeusza są rzuty za 2 punkty. Zajmują oni 4 miejsce w lidze ze średnią 22,3 celnych rzutów na mecz. Zetkama wykonuje również 30 celnych rzutów z gry co daje ponownie 4 miejsce w lidze. Problemem zespołu z Kłodzka są rzuty wolne, ponieważ trafiają ze średnią skutecznością 66,3% na mecz co daje trzecie miejsce od końca w lidze.
Do Kołobrzegu przyjechali zawodnicy mający na swoim koncie kilkaset występów w ekstraklasie oraz ponad sto w reprezentacji mowa oczywiście o Dylewiczu oraz Skibniewskim. Mecz rozpoczęliśmy wysoką piątką Jakub Stanios, Bartosz Wróbel, Daniel Grujić, Łukasz Bodych oraz Nick Madray.
Mecz po naszej stronie rozpoczął efektownie Bodych trafiając dwa rzuty z dystansu, natomiast drużyna z Leszna odpowiadała rzutami z półdystansu. W dalszej części spotkania utrzymywała się 6-8 punktowa przewaga za sprawą dobrej gry Wróbla, Madraya oraz Staniosa. Warto podkreślić, że dotychczasowa nasza bolączka, czyli rzuty z dystansu w tej kwarcie były naszą bronią. Tylko w tej części meczu oddaliśmy 4 celne rzuty. Po pierwszej kwarcie prowadziliśmy wyraźnie 28-18.
Energa Kotwica Kołobrzeg pozostaje bez zwycięstwa na zapleczu koszykarskiej ekstraklasy. W czwartej potyczce w tym sezonie kołobrzeżanie przegrali z STK Czarnymi Słupsk 80:58. Środowa potyczka świetnie rozpoczęła się dla gospodarzy. Daniel Grujić był skuteczny pod koszem gości i po trzech minutach Energa Kotwica prowadziła 10:0. Po trójce Damiana Janiaka i kolejnych trzech minutach był już remis, 13:13. Damian Janiak dorzucił cztery punkty, kołobrzeżanie zaliczyli przestój w ofensywie i STK Czarni prowadzili po pierwszej kwarcie 17:15.
Jak wiadomo, derby rządzą się swoimi prawami. Często miejsce zajmowane w tabeli nie ma żadnego znaczenia. W poprzednim sezonie pierwsze zwycięstwo odnieśliśmy właśnie nad drużyną ze Słupska na ich parkiecie. Czy historia powtórzy się tym razem, ale w hali Milenium? Jak mawia przysłowie ,,historia lubi się powtarzać”.
Patrząc na skład Czarnych można zdecydowanie powiedzieć o wzmocnieniu w porównaniu do drużyny z poprzedniego sezonu, która zajęła 3 miejsce w lidze. Miejsce Rducha, Cechniaka i Wieczorka zajęli Małgorzaciak, Dutkiewicz, znany w Kołobrzegu Janiak oraz Fraś, czyli na papierze zawodnicy na jeszcze lepsze granie. Dzięki takim wzmocnieniom Czarni stawiani są roli faworyta do awansu. Jak na razie drużynę ze Słupska można okrzyknąć ekspertami od meczów na styk, ponieważ łączna przewaga wygranych 3 spotkań wynosi zaledwie 6 punktów.
Od dwóch porażek nowy sezon I ligi rozpoczęli kołobrzeżanie. O przełamanie powalczą w Tychach. Energa Kotwica uległa do tej pory WWK Wrocław 102:82 oraz Rawlplug Sokołowi Łańcut 93:78. Kołobrzeżanie równie źle wystartowali rok temu. Wówczas pierwsze zwycięstwo odnieśli w 4. kolejce rozgrywek. W Tychach gościli ponad siedem miesięcy temu. Przegrali tam wówczas z GKS-em 94:85.
Po długiej przerwie powracamy do własnej hali. W drugiej kolejce podejmować będziemy drużynę Rawlplug Sokoła Łańcut, który na inaugurację sezonu pokonał wyraźnie drużynę z Łowicza. |
|